Przerabiamy szkolenia sędziów,PFO organizuje jakieś szkolenia,czy jednak ktoś zastanowił się nad tym,jakim zasobem wiedzy i umiejętności praktycznych powinien dysponować hodowca,by można go było nazwać fachowcem?Czy ma być sterem,żeglarzem,okrętem?
Nie ma szkoły,której absolwenci zyskiwaliby tytuł"hodowcy ptaków",z resztą-czy miałoby to sens?
Mamy jednak PFO(wszystkie te kluby i wszyscy hodowcy zrzeszeni.Kiedy czytam statut,nie mogę oprzeć się wrażeniu,że jednak inaczej można by go wykonywać.Mamy szkolenia?Mamy.Mało,ale mamy.Ich tematyka jest dla mnie nieporozumieniem,ale nie można nie docenić,że ktoś się stara i je organizuje.Bardzo dobrze.Ja bym tylko większą uwagę przyłożył do takich tematów jak badanie kału,trzymanie ptaka,proste zabiegi pielęgnacyjne...
Dla przykładu.Hodowcy harcenów nie umieją trzymać ptaków
Bo nie muszą!Ja muszę zobaczyć brzuszek,obrączkę,dociąć pazurki i w sumie to wszystko.Nie muszę podziwiać główki,piersi,nie kręci mnie to.Niech wygląda jak chce,ma śpiewać.Ale...Strasznie mi się podoba ten film,na którym ŚP.Krzysztof Wilczewski opowiada o kanarkach.Próbowałem tak złapać ptaka,kilka razy,skończyło się wytarganiem kilku piór,więc musi tam być jakiś myk chyba,albo ja bojąc się zgniecenia ptaka robię to zbyt delikatnie.
Tak samo biali nie potrafią skakać.
Wydaje mi się,że hodowca powinien być świadomy zagrożeń,jakie niesie ze sobą hodowla i pewnych barier,których nie powinien przekraczać.Powinien dysponować wiedzą weterynaryjną,pewnymi praktycznymi umiejętnościami hodowlanymi i teoretyczną wiedzą.W ograniczonym zakresie,ale na tyle szerokim,by wiedział,co robi i co to za sobą niesie,jak nie skrzywdzić ptaka.
Pytanie brzmi:Co powinien reprezentować sobą hodowca?