archer1978
Uczeń1
Nowy użytkownik
Offline
Wiadomoci: 12
|
 |
« : Grudnia 01, 2009, 07:53:39 » |
|
Witam! Wczoraj padła mi samiczka. Jestem nieŹle zdziwiona, bo mam kanarki juz wiele lat i nie widziałam takiego zgonu. Co to za licho?
Ptaszek był zdowy jak rydz. W sobotę latał, kąpał się, hulał, rozrabiał swoim zwyczajem, a w niedzielę - od rana był osowiały, jakby nieobecny, niereagujący (piórka nienastroszone). Rano jeszcze normalnie jadł, po południu nagle przestał i jego odchody stały się wodniste, jak kropla wody. Oddech miał przyśpieszony, ciężki, ale bez charczenia itp. W nocy już siedział na dnie klatki, oddech był bardzo szybki (aż cały podskakiwał). Nad ranem wygięło go do tyłu (głowa, szyja), zesztywniały mu łapki i zaczął sie trząść, potem padł.
Co się mogło stać? Może ktoś b. doświadczony mi poradzi?
Zatrucie pokarmem nie wchodzi w rachubę, niczego nie zjadł, samczyk, w tej samej klatce ma się świetnie do tej pory.
|