Kiedy byłem jeszcze mały w swoim pokoju miałem pnący kwiatek, który zawijał się po rozwieszonych pod sufitem żyłkach. Można powiedzieć, że większa część sufitu była zarośnięta przez to pnącze. Wyglądało to jak mała dżungla. Niezły widok.
W tym czasie miałem też kilka papużek falistych i kanarków. Oczywiście jako miłośnik ptaków nie mogłem im pozwolić na to aby całymi dniami siedziały w klatkach, więc często je wypuszczałem. A właściwie klatki cały czas były otwarte. Papugi uwielbiały przesiadywać na tych właśnie pnączach. Niestety papugi swoimi silnymi dziobani poobgryzały kwiatek tak, że po pewnym czasie usechł.
Ale miały frajdę i małą namiastkę natury.
