jasioj
Uczeń2
Nowy użytkownik

Offline
Wiadomoci: 265
|
 |
« : Kwietnia 09, 2011, 12:46:39 » |
|
Czy wiecie gdzie 150 lat temu odbywały się największe ptasie targi w Europie? Pewnie niewielu z Was zna prawidłową odpowiedŹ. W XIX wieku byliśmy ptasią potęgą! Największe targi ptaków w Europie odbywały się bowiem w II Rzeczpospolitej, a dokładnie w Kosowie na HuculszczyŹnie (obecna Ukraina). Na te targi przyjeżdżali kupcy z całej środkowej Europy. Na jarmarkach w Kosowie handlowano dosłownie wszystkim. Wzdłuż rynku stały wozy pełne zboża, worków z ziemniakami, fasolą, grochem i ciecierzycą. Stragany uginały się od śliw, moreli, gruszek i jabłek. Na ulicach ustawiano piramidy dorodnych arbuzów. Przywożono też całe skrzynie suszonych i solonych ryb z Morza Czarnego. Swoje wyroby sprzedawali snycerze, stolarze, kowale, rymarze, tkacze. Obok handlowano bydłem, trzodą i końmi. Absolutnym rarytasem było dzikie ptactwo i wykradane z gniazd jaja drapieżników. Jak donosił kronikarz tamtych czasów Michał Kruszona: „Ponad straganami unosił się ptasi jazgot. I to wcale nie kaczy czy gęsi. Do Kosowa schodzili raz po raz, złodzieje opróżniający ptasie gniazda. Plądrowali ptasie domostwa, szukając jajek lub gdy było już zbyt póŹno, młodych ledwo opierzonych piskląt. Wiele z nich dorastało potem w niewoli, aby ostatecznie trafić na targ. Porozwieszane na sterczących z ziemi drągach druciane klatki zapełnione były drozdami, kraskami, dudkami, wszelką ptasią drobnicą, a także krukami i sowami. Najpilniej strzeżone były jednak jajka drapieżników. Niełatwo je było rozróżnić, trzeba sporej wiedzy, aby nie pomylić niemal okrągłych, niebieskawo-brązowych jajek myszołowa i podobnych kani czarnej. Mimo niemal identycznego wyglądu miały przecież różną cenę. Handlujący tak unikalnym towarem nigdy jednak nie posuwali się do oszustw. Rynek na ich towar był niezwykle wąski i hermetyczny, a że było to zajęcie bardzo intratne, nie mogli pozwolić sobie na utratę zaufania klienta. Doskonale wiedzieli, z których jajek raczej nic się nie wykluje, te polecali jako antidotum na wszelkie dolegliwości. Bywały wśród nich znakomite afrodyzjaki, za te zawsze można było uzyskać znakomitą zapłatę. Zdarzały się też jajka magiczne, za ich pomocą odwracano nawet nieszczęśliwą kartę w miłości”. Jarmark kosowski to swoista orgia kolorów ściągająca olbrzymie rzesze ludzi, jak na tamte czasy. Wśród klienteli można było dostrzec przedstawicieli najznakomitszych rodów, urzędników, oficerów, wykwintnych elegantów z Warszawy, Gdańska, Krakowa, Lwowa czy Kołomyi, kupców z Huculszczyzny, Podlasia, Zaporoża czy nawet z Rosji czy kuracjuszy z uzdrowisk Apolinarego Tarnawskiego, znajdujących się w samym Kosowie. Szacuje się, że na kosowskie jarmarki zjeżdżało nawet 200 tys. osób. Ekspozycje targowe nie mieściły się już w miasteczku, ale całymi kilometrami ciągnęły się wzdłuż rzeki Rybnicy.
|