Właśnie wróciłam z wystawy w Sosnowcu, brat z bratową wyciągali mnie na siłę do domu

Moje wrażenia z pierwszej wystawy kanarków w życiu to to że
było to fantastyczne przeżycie !
Pierwszy i podstawowy wniosek
nigdy nie osądzać czy dana rasa mi się podoba czy nie, ze zdjęć , jak się nie widziało ptaków na żywo. 
Kanarki którymi się zachwycałam wcześniej- nie zawiodły mnie, były piękne i trudno było mi się oderwać od klatek. Czerwone intensywne i nieintensywne, czerwono- czarne, mozaiki zwykłe i agatowe , glostery consort i korona....
Istnieją jednak kanarki , o których myślałam że w życiu mi się nie spodobają.. aż do czasu kiedy padł na nie mój wzrok.
Siedziało toto sobie takie w klateczkach i się garbiło
. Mówię o garbusach japońskich. Zwłaszcza jeden - cały czas się garbił i łypał na mnie "sępim" okiem i zwyczajnie w świecie doszłam do wniosku że
są boskie 
. Takie drobineczki

.
Drugim
moim wielkim zaskoczeniem były kanarki harceńskie . Słuchając ich śpiewu np na YT, dla mnie brzmiały jak stary rozregulowany traktor

. Na wystawie, była osobna salka gdzie kolekcja harcenów siedziała sobie jeden nad drugim, można było sobie usiąść jak na sali koncertowej i posłuchać. No to usiedliśmy i nie mogłam się oderwać. Mają niesamowity śpiew i teraz dokładnie rozumiem czemu przy uczeniu ich śpiewu eliminuje się wszystkie wysokie dŹwięki.
Maja niesamowicie miękkie, ciepłe głosy na żywo ! Cudne po prostu!
Na koniec wniosek mi się narzucił, że w sporym hałasie jaki panował na sali -przeszkadzały mi głosy ludzi, nie zaś śpiewające i przekrzykujące się samczyki- ich śpiew był cudowny i spokojnie mogę mieć więcej samczyków w domu

Z organizacji wystawowej nie podobało mi się jak dla mnie to że klatki z ptakami stały za nisko, na szkolnych ławkach i ze zbyt wąskimi przejściami pomiędzy, trudno było się im przyglądać, mijając się łatwo było zahaczyć o klatkę, niektóre ptaki wydawały się mocno zestresowane, czemu się w sumie nie dziwię , bo wszyscy oglądający przechodzili "nad nimi" , a czereda odwiedzających dzieciaków cały czas próbowała je pogłaskać wkładając palce do klatek.
Może warto było umieścić taki duży napis na wejściu " nie wolno dotykać klatek i wkładać rąk do środka "? Jedno dziecko wrzuciło nawet coś do klatki. Zwróciłam mu uwagę, ale opiekunowie dziecka mieli to w nosie. Nie wiem, może jestem przeczulona, ale z doświadczenia wiem ze takie napisy dyscyplinują ludzi, którzy może i wiedzą że tak nie należy robić , ale co tam, nikt nie zabronił , to niech się dziecko czymś zajmie ..
Drugą sprawą która mi się nie spodobała to stan kilku ptaków jednego ze sprzedających. Ptaki wystawione w kolekcji były piękne ,zebrały oceny po 90 punktów ,więc myślę że to sporo, ale na przeciwko stały ptaki na sprzedaż. Niektóre z nich , miały brudne pióra , poszarpane ogony i wyglądały jak niedoszłe kocie ofiary. Moim zdaniem, jeśli coś niedobrego stało się w trakcie transportu, wypadałby jednak nie pokazywać takich ptaków - skutecznie zniechęciły mnie do tego hodowcy.
Również uważam że sprzedawanie ptaka i pakowanie go do torebki po cukrze nie jest profesjonalnym zachowaniem. Obok stały na sprzedaż pojedynki za 25 zł, myślę też że przygotowanie tekturowych transporterów dla gapiów, którzy w emocjach kupują ptaka- nie przywożąc ze sobą transportówki nie byłaby takim problemem. Nawet gdyby doliczyć te 10 -15 zł do ceny ptaka za takie tekturowe pudełko.
Przykre to było, bo działo się to niemal na wejściu, i chociaż zdecydowana większość ptaków u tego hodowcy była zadbana i moim zdaniem piękna, po prostu mnie odstraszył takim zachowaniem. Może warto przemyśleć to na następny raz?
Nie mogę też zgodzić się z hasłem że pojedynka wystarczy dla kanarka i można w niej trzymać ptaka całe życie. Zdaje sobie sprawę że duża hodowla rządzi się swoimi prawami, ale czemu mówi się takie rzeczy zwiedzającym, którzy często są amatorami i nie będą hodować kanarków ?
Poza tymi zgrzytami,
same ochy i achy. Niewiele mi brakło żebym porwała kilka klatek z glosterami i zaczęła uciekać

Podobny odruch miałam przy czerwonych kanarkach , przy harcenach to w ogóle byłoby łatwiejsze, bo siedziały pozamykane " noc" miały to może by nikt nie zauważyłby że ich w środku nie ma ?

Udało mi się poznać na żywo "Kłapucha" , bardzo mi było miło, zamieniliśmy kilka słów, bo nie chciałam przeszkadzać w fotografowaniu ptaków . Hodowcy wystawiający ptaki , bardzo mili, odpowiadali na pytania, opowiadali o swoich ptakach, widać było że pomimo ,a może właśnie dlatego , że hodują i maja je na co dzień z trudem hamują swoje maniakalne uwielbienie do nich i to było najfajniejsze z tego wszystkiego - widać było że kochają swoje ptaki i są z nich dumni.