Jako że w końcu przywitałam się oficjalnie, pomyślałam, że przedstawię Wam moje ptasiory. Na chwilę obecną mam ich trzy (i podkreślenie
na chwilę obecną jest bardzo uzasadnione, ale o tym na razie cicho-sza, nie chcę zapeszyć

)
Pan Kanar ma na imię Dżordż. Tak, pisownia zamierzona. Wygląda na Dżordża. I w sumie zachowuje się jak Dżordż.

Zapoznawanie się z każdą nową rzeczą ogranicza się do wypróbowania, czy da się to zjeść. Jeśli nie, nie jest to przedmiot godny Dżordżowej uwagi. No, chyba że jest to skubiący jego ogon amadynek, wtedy można go ewentualnie odgonić. Ale o tym za chwilę



Pan Amadynek to Gonzales (w skrócie Gonzo) - mały, napalony Meksykanin. Przynajmniej z charakteru

Niestety, nieszczęśliwie zakochany w... Dżordżu! Odstawia przed nim te swoje śmieszne podskoczki, które Dżordż lekceważy, łamiąc przy tym jego małe, amadynkowe serduszko. Gonzo jest ptaszkiem o Bardzo Małym Rozumku i łatwo go wystraszyć. Większość jego dnia ogranicza się do łażenia wszędzie za Dżordżem i patrzenia, jak ten je



Trzecią mieszkanką klatki jest amadynka Zuzia. Jak wspominałam już w wątku powitalnym, Zuzia przyszła do mnie chora, biedaczka (cóż, nie przyszło mi do głowy że przerzedzone piórka na głowie są symptomem czegoś aż tak poważnego - pan hodowca zapewniał, że Zuzia po prostu nie dokończyła pierzenia...). Na szczęście choroba została w porę określona, lekarstwo podane, a Zuzinka czuje się już dużo lepiej - mam więc nadzieję, że uda mi się doprowadzić ją do zupełnego porządku

Zuzia jest zdecydowanie najrozsądniejsza z całej trójki, zawsze trzeźwo ocenia co się dzieje, nie panikuje niepotrzebnie, a widząc co czasami wyczyniają panowie, przyjmuje minę pod tytułem "całe życie z wariatami"...


A tutaj, w bonusie:
"Gorrrrrąca chwila" Dżordża i Gonzia (zwróćcie uwagę, jak dyskretnie chwycił go za nóżkę!)

Dżordżyk z Zuzią

"Na prawo patrz!"


Wieczorne leniuchowanie

Towarzycho w klatce

