Ehhhh, piszę znowu, bo dziwna strasznie sprawa z tym moim samczykiem... Ale po kolei.
Co do jedzonka i waszych rad: mak usunięty z klatki. Została mieszanka i fonia. No i kłos prosa. Zabrałam nawet suchą karmę jajeczną, póki nie dojdę o co chodzi. Dałam wody z vibovitem, wapnia, kupiłam ostropest. Wody na razie nie zakwaszałam.
Kupy normalnie wzorowe, kolor jaki powinien być, konsystencja też. Złamałam się jeszcze i wczoraj jeszcze raz zawiozłam je do weta na analizę. Czysto.
Gonzo siedzi teraz w klatce z samiczką, Zuzią. Lubią się, można nawet powiedzieć że się sparowały.
No i, cholerka, Gonzo cały czas siedzi osowiały! Ok, je, pije, od czasu do czasu ożywi się i zaświergoli, a nawet porobi do Zuzi "podskoczki". A potem znów leci na żerdkę najbliżej lampki, napusza się i wygrzewa. Często podsypia. W weekend mogłam go trochę poobserwować, i w stosunku do tego jak zachowywał się jakieś 2 tygodnie temu, to jest strasznie mało aktywny. Wcześniej latał po klatce, wszędzie go było pełno. A teraz niby je, niby pije, jak dam basenik to się kąpie, ale jest jakiś taki... śnięty. Nie wiem, kurcze, czy powinnam się tym przejmować? Nie ma żadnych, słownie ŻADNYCH objawów, które mogłyby świadczyć o jakiekolwiek chorobie - oprócz tej bardzo zmniejszonej aktywności.
Jedyną w sumie nową rzeczą, jaką u niego zauważyłam, to dość dziwna pozycja na drążku - w momentach, kiedy się nie napusza, siada czasem dość wyprostowany (podobna pozycja do takiej, jaką przyjmuje przy śpiewaniu), i ogonek spuszcza niemal pionowo w dół. Nigdy nie siedzi tak długo, ale wcześniej się to nie pojawiało. Nawet nie wiem, czy taką drobnostkę uważać za coś złego, czy nie
Temperatura w pokoju to z reguły koło 23-24 stopni, więc na pewno nie chodzi o to...
Czy ktoś się spotkał z czymś takim? Czy zdrowe i normalnie karmione amadyny mogą mieć po prostu "chandrę" i brak ochoty na aktywność (ale znowu - przez ponad tydzień)? Czy też ten jego stan powinien mnie niepokoić - tylko ja już naprawdę nie mam pomysłu, co też mu może być...