Czas na podsumowanie moich tegorocznych OMP. Niedziela była dla mnie bardzo męcząca, po zaledwie 4 godzinach snu o godz. 01.30 wyjeżdżałem do czeskiego Prerova na giełdę, skąd przywiozłem kilka ładnych zeberek. Z tego powodu na OMP zawitałem dopiero po godz. 12. Sporo zwiedzających, na giełdzie zamieszanie mniejsze niż w sobotę, ale kupujących było jeszcze sporo. Niestety musiałem się już pakować, gdyż na 14 zaplanowany był odbiór ptaków z konkursu. Odbiór ptaków odbywał się początkowo w sposób kontrolowany, sprawdzono mi kartę zgłoszenia i numery klatek. Potem przestałem to śledzić, zająłem się swoimi ptakami. W ostatniej chwili sprzedałem jedną z wystawianych samic amadyńca, resztę ptaków spakowałem. Były w dobrej kondycji, jednak miały przed sobą kilkugodzinną jazdę do domu. W całym tym zamieszaniu nie udało mi się ostatecznie pożegnać z
Pandanem, czego baardzo żałuję. Ale liczę, że spotkamy się znowu za rok, być może wcześniej. W trakcie całej imprezy poznałem osobiście lub tylko z widzenia kilka znanych osób. Nie udało mi się też nawiązać rozmowy ze wszystkimi osobami, częściowo z powodu braku mojego lub Ich czasu, częściowo z powodu mojej wrodzonej nieśmiałości i taktu

Wróciłem do domu bardzo późno, zmęczony, ale zadowolony. Rodzina powitała mnie bardzo głośno i radośnie, wszyscy gratulowali mi tytułów i medalu.
Ptaki podróż zniosły dobrze, jeden z samczyków wyglądał na trochę zmęczonego, ale już na drugi dzień nie było po nim nic znać.
Jeśli chodzi o bilans finansowy całości imprezy, to przedstawiał się on następująco:
Koszty:
- paliwo ok. 650zł (jechałem dwa razy, najpierw zawieźć ptaki, potem w czwartek, żeby zostać do niedzieli)
- noclegi 300zł
- wyżywienie (łącznie z kawą w podróży): 168,32
- akcesoria: 105zł
- kanarek: 80zł
- wyjazd do prerova (wliczając zeberki): 90zł
- zgłoszenie ptaków 95zł
Przychód:
tylko i wyłącznie ze sprzedaży nadwyżek hodowlanych: 820zł
Bilans przedstawia się więc niekorzystnie: koszty (nie licząc Prerova) ok.1400zł – 820zł = 580zł straty. Tak więc udział w OMP to dość kosztowna impreza, niektórzy mają tyle emerytury.
Jednak pomijając wątpliwe walory finansowe to wyjazd bardzo mi się podobał. Impreza ciekawa, szkoda tylko, że tak słabo celebrowana przez Hodowców... Brakowało mi radości, entuzjazmu, braw podczas rozdawania wyróżnień. Całość wyglądała raczej smutno, jedynie koledzy z Poznania (których serdecznie pozdrawiam!) potrafili się cieszyć swoimi wygranymi. Nudne wyliczanie nazwisk, nawet wspólnego zdjęcia Mistrzów nie było... Strój niektórych Mistrzów też pozostawiał wiele do życzenia, choć sam może wzorem nie jestem, ale czystą i wyprasowaną koszulę założyłem... Jest to przecież duża i ważna impreza, tytuły to Mistrzowie
Polski! Jednak na rozdaniu wyróżnień odnosiłem wrażenie, że przez część uczestników jest to traktowane bardzo przedmiotowo, jako obowiązkowe zaliczenie jednego z etapów w drodze do sukcesu giełdowego... Przykre... Do tego dochodzą zmiany w podejściu do OMP ze strony PFO, które bardzo mnie cieszą, bo po pierwsze są, a po drugie są w moim mniemaniu właściwe. Załamuje mnie nadal dziadostwo i brak szacunku ze strony tzw. „starej gwardii”, ale to już było, jest na to cały osobny wątek, więc nie będę tu bił piany. Brak mi też było, poza Wiceprezydentem Herichem, kontaktu z Organizatorem, chociażby wzrokowego.
Za rok znowu pojadę, może tym razem żadne z moich dzieci się nie rozchoruje i będę mógł uczestniczyć w imprezie od początku do końca. Na pewno nie odpuszczę sobie wtedy i postaram się porozmawiać z kilkoma osobami, które znam tylko z wortalowych nicków. Na pewno z kolegami, których wymieniłem kilka postów wcześniej, bo może mimo całej niechęci podzielą się ze mną swoimi doświadczeniami z rozwiązań dyscypliny związkowej, których troszkę udało mi się podsłuchać, jednak zbyt mało, żeby próbować coś papugować na łonie swojego związku. Będę również namawiał wszystkich hodowców do brania udziału w konkursach i w OMP, do poprawy materiału hodowlanego i do dążenia do podniesienia standardów polskich hodowli!
Ku chwale hodowli!