Witam wszystkich serdecznie.
Mam na imię Marta i już od dłuższego czasu wczytuję się w Wasze forum. Swoją przygodę z kanarkami rozpoczęłam dokładnie 14 października tego roku. Decyzja zapadła - ma to być kanarek gloster i tak oto do mojego domu przybył (a raczej przybyła) Bebłek – prześliczny zielony consort. Szybko zaczęła się oswajać i już po około tygodniu na tyle się przyzwyczaiła do ludzi, że zdziobywała smakołyki z palca włożonego do klatki. Przekonałam się przy tym, że kanarki maja doskonały wzrok bo mała przylatuje do palca wyłącznie widząc na nim mieszankę jajeczną, kawałek jabłka lub rozłupane ziarenko konopi (uwielbia je, jednak sama nie potrafi ich rozdziobać). Po około dwóch tygodniach nasz Bebłek stał się pełnoprawnym domownikiem;) i od tej pory ma do dyspozycji ponad 50 metrów przestrzeni do latania. Nie spodziewałam się, że kanarki to tak ciekawskie i wszędobylskie istoty. Jej ulubionymi miejscami w domu są: stara blaszka no ciasta leżąca na szafce kuchennej (taki dobry punkt obserwacyjny), parapet w salonie i jej prywatna doniczka z trawą i kiełkami nasion, lubi też okupować oparcia foteli bo wtedy może bezkarnie skubać ludzi po włosach ale „najlepsza miejcówka „ to niestety blat kuchenny, na którym uparcie szuka pozostawionych okruszków chleba i innych drobnych resztek (wiem, wiem, będziecie krzyczeć, że tak nie wolno ale…). Uwielbia gdy przebywamy w kuchni i skacze wtedy niemalże pomiędzy naszymi rękami, tu jej się dostanie kawałek jabłka, tu mandarynka a jak jeszcze krojony jest chleb z makiem wtedy jest dopiero uciecha. Ogólnie Bebłek chce uczestniczyć we wszystkich czynnościach domowych, widzieć wszystko co się dzieje, być jak najbliżej człowieka ale podobnie jak mają to koty…tylko wtedy i na tyle blisko jak ON (ona)chce. Bebłkowi zdarza się przysiąść na głowie lub ramieniu, przylecieć na środek talerza z którego właśnie próbuję zjeść śniadanie, uparcie wyskubywać włosy rosnące na rękach mojego męża;) itp. Nauczyła się też przylatywać z samego rana do naszego łóżka i robić sobie jeszcze krótką drzemkę. No i niestety, ze względu na bezpieczeństwo naszej pticy musieliśmy nieco ograniczyć jej wolność i teraz od popołudnia aż do rana musi siedzieć w klatce, z czego oczywiście nie jest zadowolona;/. No ale cóż, lepszy nieco zdenerwowany kanarek niż „płaski kanarek”. Nie będę się już tak intensywnie rozpisywać ale chcę tylko podziękować wszystkim użytkownikom za chęć dzielenia się swoją ogromną wiedzą no i oczywiście Klapuhowi za tego wspaniałego pierzaka

. Mam nadzieję, że jeszcze wiele się od Was nauczę.