Moja przygoda z kanarkami zaczęła się w... 1993 roku. Otóż na Warszawskich Bielanach - gdzie mieszkam, odbyła się w pobliskiej szkole podstawowej wystawa kanarków i ptaków egzotycznych. Jako, ze to była niedziela, moi rodzice postanowili pójść tam ze mną i z moją siostrą na spacer. Dziś ową wystawę pamiętam jak przez mgłę. Miałem wtedy niecałe 10 lat. Pamiętam jednak dobrze wybór pomiędzy kanarkami czerwonymi a żółtymi (dla mnie wtedy to była tylko różnica w kolorze). Z owej wystawy wróciliśmy.... z jednym kanarkiem

Jak się póŹniej okazało Gucio - tak mu daliśmy na imię, był pięknie wybarwionym na jednolity, intensywnie żółty kolor kanarkiem harceńskim. Gucio przepięknie spiewał co powodowało, ze spędzałem przed jego klatką długie godziny. To był mój pierwszy kanarek. Niedługo potem moje cioteczne rodzeństwo dostało w prezencie od swoich rodziców nieintensywnego kanarka czerwonego. Dzięki temu zacząłem bardziej interesować się tymi ptakami.
Po 2-3 latach zupełnie niechcący kupiłem jedną z książek (broszur) traktujących o kanarkach. Wiadomości zawarte w tej książce okazały się być dla mnie wodą na młyn - jeśli chodzi o dalszą przygodę z kanarkami. Zdjęcia poszczególnych ras, rozmaitych kolorów i kształtów przyprawiały mnie o zawrót głowy. Wtedy zacząłem intensywnie jeŹdzić po sklepach zoologicznych w poszukiwaniu kanarków. Pewnego dnia w pobliskim sklepie zoologicznym zobaczyłem przepiękną nieintensywną, żółtą samiczkę. Z uzbieranego "kieszonkowego" kupiłem nową klatkę i tą śliczną samiczkę. Niestety owy zakup nie spotkał się z zachwytem ze strony moich rodziców. Wkońcu miałem dopiero 12 lat i obawiali się oni troszkę czy starczy mi zapału, wiedzy i chęci na nowe hobby! Ja jednak byłem uparty... co zaowocowało kupnem w przeciągu miesiąca kolejnej samiczki - tym razem zielonej glosterki. Pamiętam jak dziś: mój tata wchodzi do pokoju i zagląda do klatki. Robi dziwną minę wskazując na glosterkę i pyta:
- Co to?
- Wróbel... - odpowiadam po krótkim namyśle

(zawsze lubiłem sobie z Tatą żartować)
- To go wypuść!!... - oburzył się Tata

W ten oto sposób stałem się posiadaczem 3 kanarków. Jak się z czasem okazało, żółta samiczka okazała się... pięknie śpiewającym samcem. Niestety jednak moje początki hodowli były... dość cięzkie i przewrotne! żółty samiczko/samczyk pobył u mnie bardzo krótko - miał problemy z układem pokarmowym (chyba wątroba) spał na dnie klatki przez kilka dni. Leczony przez weterynarza niestety jednak po kilku dniach... odszedł. To był dla mnie wtedy bardzo duzy ból. Pamiętam do dziś jak długo płakałem. Została mi zatem parką: Gucio + glosterka. Po połączeniu tej parki po krótkim czasie w zawieszonym gniazdku pojawiło się... jajko. Byłem przeszczęśliwy!! Jak się jednak póŹniej okazało - jajeczka były niezalężone. Glosterka niestety też u mnie długo nie żyła. Któregoś dnia znalazłem ją "martwą" na dnie klatki - choć nie zauważyłem żadnych symptomów, żeby coś się złego z nią działo (może zaparcia podczas znoszenia jajek?). Gucio natomiast cały czas miał się bardzo dobrze...
Z czasem dowiedziałem się od kolegi z podwórka, ze w bloku obok mieszka hodowca kanarków!! Nie dużo myśląc pojawiłem się u niego po poradę. Jak się okazało Gucio został dopuszczony u niego do jednej sprawdzonej samiczki i... jajeczka znów były nie zalęzone. Diagnoza: Gucio miał u mnie za dobrze i uległ zapasieniu. Od tego hodowcy nabyłem koroniaka niemieckiego z koronką a nastepnie dostałem namiary na mieszkającego niedaleko bardzo doświadczonego hodowcy. Udałem się równiez tam i zdobyłem kolejne pokłady wiedzy oraz... samiczkę tzw. kasztankę. Połączyłem w parę koroniaka + kasztankę i doczekałem się potomstwa. Niestety potomstwo było w postaci tylko jednego pisklaka (2 jajeczka wypadły z chybotliwego gniazdka i się zbiły). Pisklę szybko urosło na dużego i ładnego ptaka z koronką. Karmiony przez mamę jedynak bardzo ładnie się rozwijał. W czasie wakacji wyjechałem na obóz piłkarski ze swoim klubem - a w tym czasie ptaszkami opiekował się mój wujek (rodzice byli w tym czasie również na wakacjach). Niestety po powrocie czekała mnie bardzo zła wiadomość. Z mojej małej hodowli został tylko... Gucio. Pozostałe ptaszki (koroniak, kasztanka i "młody") przebywały w jednej przestronnej fruwalce (którą mam do dziś, zdjęcia w galerii). Pewnego dnia Wujek dokarmił ptaki, uzupełnił wodę w poidełkach i wysprzątał klatki. Nastepnego dnia jednak ptaki już nie żyły. Podobno było widac w klatce ślady krwi a najbardziej poszkodowanym ptakiem był "młody". O przyczynach śmierci ptaków mogę tylko gdybać. Myslę jednak, ze przyczyną mogła być rywalizacja samca z "młodym" gdyż ten byc może zaczynał spiewać. Jednak to tylko przypuszczenia, bo równie dobrze mogly to być pasozyty. W opiekę Wujka nie wątpię, bo jest to naprawdę skrupulatny i uczuciowy człowiek - jego załamanie z tego powodu nie było mniejsze od mojego. No cóż - stało się!
Na tym etapie skończyła się moja przygoda z kanarkami. Jak się z czasem jednak zamiłowanie do kanarków pozostało. Z czasem zaczałem mysleć o wznowieniu hodowli. Szukałem informacji na temat tych ptaków w internecie. Tak trafiłem na FORUM
www.kanarki.xt.pl. Tam też własnie moje rozmyślania na temat wznowienia hodowli nabrały "rumieńców"! Wszystko jednak odwlekało się w czasie z różnych powodów. W między czasie zgłębiałem swoją wiedze na temat tych ptaków i czytałem intensywnie wszystko na forum. W zeszłym roku moi rodzice przenieśli się do nowo wybudowanego domu na działce a ja zostałem w mieszkaniu w Warszawskim bloku razem z moją siostra. Wtedy wszystko było jasne: hodowla napewno będzie wznowiona. Swoją decyzje musiałem skonsultować z Siostrą i narzeczona, któa zamieszkała ze mną we wrześniu. Przekonałem je jednak odpowiednio, wygospodarowałem miejsce na zagrodzonym korytarzu. I dziś mogę pochwalić się dwiema parkami kanarków rasy gloster. Zapisałem się również do związku hodowców w Warszawie. Zakupiłem obrączki na obecny sezon (30 sztuk - chyba na wyrost ale lepiej mieć więcej jak miało by zabraknąć)
Lęgi niestety w tym roku rozpocznę póŹno ze względu na póŹny zakup ptaków i pewne kłopoty lęgowe. Jednak poczynione przez mnie kroki napewno zaowocują w przyszłości. Na przyszły sezon lęgowy mam zamiar dobrać 4 pary lęgowe i rozbudować swoja hodowlę glosterów. Tym bardziej cieszę się z powstanie TEGO FORUM gdyż mogę czerpać kolejne pokłady wiedzy oraz dzielić się swoimi sukcesami i w razie problemów uzyskiwać pomoc. Tym samym będę starał się pomagać innym w miarę możliwości oraz na bieżąco opisywać postępy i problemy swojej hodowli. Dzięki swojemu pewnemu doświadczeniu
z młodzieńczych lat i pomocy ze strony takich osób jak Jurek, Jacky, Mark czy też innym forumowiczom - mam nadzieję, ze "tym razem" się uda

To taka moa mała historia związana z kanarkami.
Pozdrawiam serdecznie - Rafał.