Stanisław
Amator
Nowy użytkownik
Offline
Wiadomoci: 1
|
 |
« : Maja 30, 2009, 01:32:55 » |
|
Jestem tutaj nowy, a więc witam wszystkich hodowców i miłośników ptaków. Cieszę się, że trafiłem tutaj i jestem tutaj z Wami. To moja pierwsza wypowiedŹ, więc proszę wybaczcie moją treme i błędy.
Przeglądając zasoby internetu o ptakach trafiłem na ten serwis. Zaintrygowała mnie Wasza dyskusja o PFO, a raczej Wasze dyskusje na temat PFO. Nie mogę pisać w rozdziale Pfo, a nie wiem czemu, to pisze tutaj. Ptaki choduje od dziecka, więc trochę już się nauczyłem i poznałem wystawy i samych hodowców.
Z tego co widze, to wreszcie bedzie Zjazd Delegatów całej Federacji. Mam wrażenie, że z tymi wyborami do Rady jest tak w naszym sejmie. Dużo gadania i mało efektu. Tak się zastanawiam czy to sejm jest stowarzyszeniem czy też na odwrót: stowarzyszenie jest parlamentem. Czy chodowanie ptaków jest hobby czy sposobem na życie, a może nawet metodą zaistnienia na szerszym, publicznym forum, albo schodami w życiowej karierze? Cxzy wstepując do związku albo stowarzyszenia hodowców chcecie spotkać ludzi o podobnych zainteresowaniach, czy też są jakieś inne pobudki? Czy zapisując się do związku macie wyobrażenie czym jest stowarzyszenie, a tym bardziej stowarzyszenie hodowców? Czy wstepujecie tam dobrowolnie czy pod przymusem?
Przecież PFO, to takie stowarzyszenie stowarzyszeń. Patrząc na historię PFO mam wrażenie, ze niektórzy działacze byli tam po to by się pokazać, by zaistnieć, inni by zrobić karierę (o ile w PFO można zrobić kariere!), jeszcze inni by podnieść swój prestiż i uznanie u kolegów-hodowców, ale byli i tacy, co chyba zostali dzialaczami z przymusu. Wszystko to doprowadziło do tego, ze jest jak jest.
Ciekawy jestem, tak z ręką na sercu, kto z Was i z Waszych kolegów-hodowców byłby skłonny systematycznie poświęcać swój czas, swój talent, a czasem też swoją hodowlę albo i rodzinę na potrzeby tej organizacji? Jest to niewątpliwie praca odpowiedzialna, bo dla nas wszystkich. Większość z nas krytykuje, bo tak najłatwiej, ale czy jest ktoś wród Was, kto zamiast krytykować podjąłby się takiego zadania, aby pracować na rzecz współbraci-hodowców? Czy potraficie np. odmówić sobie weekendu, albo zawalić noc, żeby coś zrobić dla ptaków, które nie są Wasze, dla kolegów, którzy Was będą póŹniej krytykować? Czy są jeszcze idealiści wśród Was?
Druga rzecz, to nie wystarczy być hodowcą, żeby moc działać w PFO. Tam trzeba być i urzędnikiem i prawnikiem i kasjerem i finansistą i organizatorem, albo menadżerem, jak to teraz modnie się mówi.
Ojciec-Ślązak zawsze mi gadał, że hodowcy stanowią jedna wielka rodzina. Tak było, ale czy tak jest nadal? Zobaczcie jak jest w Waszych związkach i stowarzyszeniach. Zamiast wymieniać się doświadczeniami na zebraniach najczęsciej obgadujemy innych i narzekamy. Nikt się nie podejmuje stworzenia czegoś, żeby było lepiej. Dobrze jest, jak jest i tyla! Tak nie powinno być powinniśma sobie pomagać, pomagać młodym, zarażać innych hodowla ptaków. To jest sens i cała istota hodowli. Rywalizować nawet ostro można sobie na wystawa, ale na co dzień powinniśmy być kolegami-hodowcami, bo tak trzeba i tak jest na całym świecie.
Dalej pytam Was z reka na sercu, kto byłby skłonny poświęcać się dla innych? Myśla, że niewiele będzie wpisow pod ta moja wypowiedŹ, a jeśli tak faktycznie bedzie, to co stanie się z PFO, a póŹniej z naszymi związkami? Czy będzie to już ostania kadencja PFO?
Stanisław
|