Nie wiem, co rozumiecie przez "dezynfekowanie" klatki i akcesoriów, ale jeśli przeprowadzacie dezynfekcję w hodowli co kilka-kilkanaście dni lub tygodni, to działacie na niekorzyść swoich podopiecznych. Jest dokładnie tak, jak napisał
Mark:
Wiele razy słyszy się że ptak zakupiony nieraz za duże pieniądze po dołączeniu go do naszej hodowli od razu choruje a nieraz i pada.Myślę że przyczyna tkwi właśnie w tym że albo w naszej hodowli jest zbyt dużo lub zbyt mało różnego rodzaju mikroorganizmów lub są one inne niż te z ,którymi dany ptak miał już kontakt.
Jak widać dla naszej hodowli nie jest dobra ani sterylna czystość ani stan całkowitego zaniedbania.
Sterylna hodowla, nadmiernie dezynfekowana i/lub nadmiernie antybiotykowana sprzyja rozwojowi patogenów chorobotwórczych, które będą odporne na większość dostępnych środków bakteriobójczych. Takie bakterie mogą nie szkodzić ptakom, które "wyhodowały" się razem z nimi. Jednak każde osłabienie naturalnej odporności (stres w każdej postaci: psychiczny, termiczny, okres lęgowy lub pierzenie) może skutkować rozwojem infekcji, która ma najczęściej przebieg piorunujący i na którą trudno znaleŹć lekarstwo.
To samo dotyczy nowych ptaków wprowadzanych do hodowli. Każdy taki ptak to tykająca bomba zegarowa z dużym ryzykiem wybuchu epidemii, której skutkiem może być zdziesiątkowanie pogłowia ptaków. Pomijam fakt, że większość hodowców nie przeprowadza kwarantanny lub przeprowadza ją totalnie Źle. Ale nawet po przebytej kwarantannie (nawet 90-cio dniowej) „nowy” ptak zawsze wprowadza do hodowli nowe, obce patogeny, które mogą być zabójcze dla „starych” ptaków. Przyczyny są zasadniczo dwie:
1) ptak jest z hodowli „nie-sterylnej” i układ odpornościowy naszych „sterylnych” ptaków nie potrafi sobie z nimi poradzić, mimo, że w większości przypadków są to fizjologiczne bakterie, występujące naturalnie w organizmach ptaków (np. E.coli)
2) ptak pochodzi z hodowli „sterylnej” i jego ładunek bakteriologiczny oprócz tego, że jest nowy, to jeszcze „zaprawiony w bojach” i nie boi się powszechnie stosowanych środków bakteriobójczych.
O ile w pierwszym przypadku można podjąć walkę o przetrwanie hodowli i zazwyczaj – z większymi lub mniejszymi stratami – wychodzi się z niej zwycięsko, to w drugim przypadku z góry jesteśmy skazani na porażkę.
Dlatego moim zdaniem ważne jest racjonalne podejście do czystości w hodowli. Skutecznym środkiem, wzmacniającym naturalną odporność ptaków jest podawanie probiotyków. Preparaty takie należy podawać (w całej hodowli)
1) zawsze gdy:
- jakiegoś ptaka leczymy antybiotykiem
- w hodowli wystąpi jakakolwiek choroba, obojętnie czy leczona, czy też nie
- w okresie kwarantanny
2) do rozważenia w okresie lęgowym (zarówno podczas znoszenia jaj, jak też w trakcie karmienia młodych)
Preparaty, które można zastosować to ogólnie dostępne produkty dla gołębi.: Duolac, Biolac C, wszelkie preparaty Protexin; można tez stosować preparaty dla ludzi dostępne w aptekach bez recepty: Dicoflor, Lakcid, Lacidofil, Tribiotic.
P.S.: w swojej hodowli (astryldów) sprzątam 1x w miesiącu (wymiana podłoża – ale tylko w tych klatkach, gdzie nie ma aktualnie lęgów, bo jak są lęgi, to dopiero po ich zakończeniu); poidła myję, jak są widocznie brudne, zamiatam podłogę i ścieram kurze 1x w tygodniu, podłogę myją 1-2 razy w miesiącu. Gruntowne sprzątanie klatek (zdejmowanie i czyszczenie frontów, akcesoriów, wymiana żerdek, dezynfekcja klatki) – 1 raz w roku na wiosnę. Klatki mam o powierzchni 1mx0,45m, w klatkach zazwyczaj para ptaków (+ w okresie lęgowym młode do czasu usamodzielnienia). W klatkach, w których trzymam więcej ptaków sprzątam 1 raz w tygodniu (wymiana podłoża).
Probiotyki w okresie lęgowym podaję codziennie, a że poza grudniem, styczniem i lutym zawsze coś tam mi się próbuje lęgnąć, to ptaki dostają probiotyki prawie cały rok. Choroby u ptaków zdarzają się u mnie bardzo rzadko, ptaki są ładne, duże, pełne wigoru, jednym słowem: zdrowe.