Co do oswajania to wydaje mi się, że najważniejsze jest to by zachowywać się tak jak zwykle. Ptak po pewnym czasie zrozumie jak wygląda nasz świat i dostosuje się tak, że będziemy do niego mówić coś, a on to będzie robił. Mój tak robi, np. powiem mu, żeby poszedł z klaty na szafę, bo będę mu sprzątać w klacie, to od razu to robi.
To może przypadek, ale przypadkiem nie jest to, że od poniedziałku do piątku śpiewa rano
dotąd aż wstanę z łóżka i złożę pościel(budzi mnie), a w sobotę i niedzielę śpiewa
dopiero jak wstanę z łóżka. A w ciągu dnia jak mnie nie ma to śpiewa sobie jak mu pasuje, a jak jestem to śpiewa tylko jak go zachęcę. Trochę szkoda, no ale cóż. Zachowuje się tak jak gdyby nie chciał mi przeszkadzać. I nie muszę mu zakładać ciemnej szmaty na klatę. No i co jeszcze? Przyzwyczaił się, że idzie spać dopiero jak spuszczę roletę w oknie. A jak boi się, bo ktoś nowy zagląda do pokoju, to leci na wersalkę i podchodzi blisko mnie, mimo że boi się jeszcze mojej dłoni, ale mamy czas i może kiedyś przyjdzie i siądzie mi na ręce.
Raczej nie macham przed nim niczym, nawet palcami, gdyż wydaje mi się to dziwne zachowanie. Wolałabym też, żeby mój kanarek nie atakował mnie, bo nie wydaje mi się, żeby to była zabawa. Wiem, że zawsze są dobre i złe strony, np. mój ptaszek nie boi się jak siedzi na wersalce, a ja macham obok ciuchami, albo potrafi siąść na krześle na którym ja stoję. Ufa mi, że nic mu się nie stanie. Ale tak jak mówię, boi się jeszcze, że go zjem.
Pozdrawiam