U mnie także jest to samiczka, choć ochrzczona jako "Kubuś", ale to inna historia
Dziękuję za powyższe odpowiedzi, ale potrzebuję jeszcze paru rad.
Sytuacja wygląda tak, że już tego samego wieczoru po amputacji coś tam skakała i spała na najwyższej żerdce w klatce. Następnego dnia latała cały dzień i wydawało się wszystko ok. Tylko, że w sobotę mieliśmy jej przemyć ranę wodą utlenioną, i gdzieś przeczytaliśmy by moczyć w rivanolu. Tak też zrobiliśmy, umyłem ją przy okazji z krwi bo jeszcze całe tylnie lotki miała posklejane i połowę ciała we krwi.
No ale nie wiem czy przy myciu, czy jak się wycierała w dywan potem rana się otworzyła i zaczęła krwawić. Miałem naprawdę spory problem by zatamować krwawienie, ale w końcu się udało. Jako, że był póŹny wieczór do najbliższej czynnej kliniki był kawałek a przez telefon powiedzieli mi tylko, że i tak mogliby założyć plaster na to..no ale że sytuacja była opanowana. Dopiero następnego dnia rano, skubiąc sobie ranę dziobem znowu ją trochę otworzyła, ale nie było takiego krwotoku jak w sobotę. Niemniej jednak zabrałem ją do weterynarza, który dokonywał amputacji.
Tutaj zaznaczę, że noga jest obcięta dość wysoko zaraz za stawem kolanowym, także kikut jest dośc krótki ale jakoś sobie dzielnie radzi. Wet poodczepiał i pobcinał zaschniętą krew na wyższych częściach nogi, a na miejsce ucięcia spsikał antybiotykiem i założył na moją prośbę opatrunek (gazik + plaster) by sobie dziobem nic nie zrobiła.
ale tutaj pojawia się mój pierwszy problem... Ponieważ końcówka kikuta, czyli miejsce amputacji jest ciemne, tzn. prawodpodobnie pokryte strupem, którego wet. na szczęście nie chciał zrywać to nie wiadomo czy mu wystaje kość czy jest pokryte skórą. Wydaje mi się, że skoro mu krwawi sama końcówka nogi to powinna być tam ta skóra ale pewności nie mam. I nie wiem jak to wtedy może się jej zagoić, czy jest w ogóle taka szansa by ta skóra narosła? Bo przy takim maleństwie to weterynarz nic nie poradzi, tej skóry nie naciągnie ani tego nie zszyje tak jak jest po amputacji nogi u człowieka.. także chciałbym się dowiedzieć u tych co mieli podobny przypadek, jak u was się to goiło?
Ptak nie siedzi w jednym miejscu, podskakuje na zdrowej nodze,co jakiś czas zrobi sobie przeloty po mieszkaniu także widać chęć do życia, co mam nadzieję oznacza że rana goi się dobrze. Za 3-4 dni pójdę ponownie, sciągnąć opatrunek i zobaczyć jak to wygląda.
No a druga sprawa to zakładając, że kikut zrośnie się dobrze i bezproblemowo to
jak ułatwić mu życie?. Gdzieś czytałem by żerdki owinąć czymś miękkim by nie robiły się odciski. Albo wstawiać żerdki po 2 tak by o jedną mógł opierać tułów i odciążać zdrową nogę. Jeśli macie jakieś inne rady to będę wdzięczny