Jurek
Gość
|
|
« Odpowiedz #11 : Listopad 26, 2008, 03:16:02 » |
|
Ponieważ spór nasz ma charakter bardzo szeroki, powiedziałbym wręcz – zasadniczy, w niniejszej odpowiedzi ograniczę się jedynie do kwestii tematu wątku, a mianowicie do piasku w klatce, rozszerzonego o alternatywę w postaci tzw. klatek rusztowych, czyli bez piasku jako ściółki, czy dokładniej powiedziawszy, bez jakiejkolwiek ściółki.
Do polemiki na temat odmiennego postrzegania hodowli kanarków, w nawiązaniu do celów niniejszego forum, przedstawionych przez drugiego z szanownych Administratorów w „kategorii ogólnej” w wątku pt. „Misja forum”, pozwolę sobie powrócić już wkrótce dłuższym esejem. Temat ten, który od dawna leży mi na sercu, wymaga jednakże pewnego przygotowania, a zebranie odpowiednich materiałów i napisanie tekstu też będzie wymagało trochę czasu, więc zainteresowanych proszę o cierpliwość.
Z tego też powodu w tym miejscu odniosę się tylko pobieżnie do „osobistych wycieczek” mojego szanownego Adwersarza, pouczającego mnie o celach niniejszego forum i śmieszności opisywania „ludzkich emocji związanych ze zniesieniem przez samice jajka”, jak też do zarzutów, jakobym nie wiedział o czym piszę i w ogóle nie doceniał ważności tematu. Dokładniej do wszystkiego tego odniesie się mój esej.
Chyląc skromnie czoła wobec niewątpliwej wiedzy i kompetencji mojego Adwersarza, pozwolę sobie może jedynie na kilka nieśmiałych pytań, gdyż nie bardzo rozumiem, co miał On na myśli, kpiąc sobie z innego forum, w którym o kanarczych jajeczkach pisze się „jajeczka”? Dlaczego kanarcza „samica” znosić ma niby koniecznie „jajka” i tylko „jajka”? Czy chodzi tu o jakąś skalę wartości? O proporcje ptaków do siebie nawzajem? Może w kręgach doświadczonych hodowców obowiązuje jakaś szczególna nomenklatura, której nie znam, a której już samo nieużywanie kompletnie człowieka ośmiesza i dyskwalifikuje? Kombinowałem na różne sposoby, układając sobie listę ptaków, od strusia aż do najmniejszego kolibra i jakoś nie mogłem zrozumieć na czym polega „śmieszność” używania formy „jajeczka” wobec kanarczego jajeczka... Bo nawet jeśli przyjąć, że struś znosi „jajca”, bocian „jaja”, gołąbek „jajka”, to i tak dla tych nieco mniejszych ptaków pozostają „jajeczka” – no nie ma siły:) Podobnie rzecz ma się z określeniem „samica” (broń Boże nie „samiczka”!), które wydają się preferować prawdziwi hodowcy:) Ale wróćmy do problemu piaskowo-rusztowego.
Cytat: >”Argumenty tego typu że drewno bukowe leczy odciski u kanarków (...) jest już tak nie poważne że pozostawię te argumenty bez komentarza”
Kolega przeczytał tekst zbyt pochopnie i chyba nieco podirytowany, bo ja w moim zdaniu pisałem o PIASKU, który m.i. leczy odciski, a nie o „drewnie bukowym”. Myślę, że ponowna lektura i przeanalizowanie treści zdania, rozwieje wszelkie wątpliwości.
O tym, że piasek „leczy” ptasie odciski (poprzez ścieranie zrogowaciałego naskórka), można przeczytać w odpowiedniej literaturze, jeśli komuś brakuje wyobraŹni, naturalnie. Dodam może tylko w formie anegdoty, że mojemu dobremu znajomemu chodzenie boso po piasku w celu pielęgnacji stóp polecił gorąco lekarz domowy, dowiedziawszy się, że znajomy wybiera się na urlop nad Bałtyk:) Okazało się, że pan doktor miał rację, znajomy przez dwa tygodnie uprawiał jogging na plaży co spowodowało, że zupełnie znikły wszelkie zrogowacenia, odciski zmiękły i przestały boleć i w ogóle stopy wydelikatniały mu niesamowicie... Czy nie zachodziłaby możliwość, że posiadającym o wiele delikatniejsze stopki kanarkom częste skakanie po piasku posłużyć mogłoby w sposób podobny, a już na pewno skuteczniejszy, niż skakanie po ruszcie, lub ślizganie się po nim, jeśli został „napastowany” i przez 10 dni jest „bardzo śliski”?
>”Jeszcze nie spotkałem hodowcy,który z entuzjazmem sprząta, sprząta się z obowiązku a nie dla przyjemności to chyba też dla każdego oczywiste.”
Niniejszym pragnę poinformować szanownego Kolegę, że od zaraz nie może On więcej pisać, że nie spotkał hodowcy, który „z entuzjazmem sprząta”, bo ja to jednak robię z wielkim entuzjazmem i znam przynajmniej kilku innych, mi podobnych. Tak się rwę do tego sprzątania, że zwykle nie mogę się wprost doczekać momentu, kiedy będę mógł to zrobić, aby po sprzątnięciu klatek usiąść sobie i oglądać moje stadko myszkujące na pisaku po czystej podłodze:) W ogóle, krzątanie się przy ptakach, obserwowanie ich zachowań, doznawanie różnych emocji, (np. przy znoszeniu przez samiczkę kolejnych jajeczek), a także dogadzanie kanarkom na różne sposoby, to dla mnie najprzyjemniejsze czynności i oddaję się nim z wielkim entuzjazmem. Niech sobie Kolega wyobrazi, że od kilku lat nie byłem nawet na letnich wakacjach, bardzo rzadko wyjeżdżam z domu na dłużej niż na jeden, dwa dni i w ogóle ptakami mógłbym się zajmować na okrągło, z krótką przerwą na sen, jeśli byłoby to możliwe. Wiem, że ryzykuję teraz odebraniem mi tytułu prawdziwego, sportowego hodowcy, którego charakteryzować powinno sprzątanie bez entuzjazmu i z obowiązku, ale nic na to nie poradzę:)
>”Zawsze bardzo się denerwuje jak widzę że ktoś wysypuje resztki mieszanki na dno klatki już nie może być nic bardziej szkodliwego dla ptaków niż podawanie im jedzenia w ich własnych odchodach. Nawet jeśli by ktoś sprzątał co 15 minut to i tak ptaki wyjadają ziarna z własnych odchodów. (...)Niedopuszczenie ptaków do wyjadania resztek pokarmowych z własnych odchodów jest połowa sukcesu w utrzymaniu zdrowia naszych podopiecznych,wie to każdy doświadczony hodowca.”
Znowu coś Kolega nie doczytał. Po pierwsze zaraz po napisaniu, iż znam takich hodowców, którzy to praktykują, stwierdziłem jednoznacznie, że – cytuję: „wszystkie te rzeczy można robić po warunkiem, że dno klatki jest często sprzątane, a ptaków w wolierze czy klatce nie jest zbyt dużo”. Tak więc nie chodziło mi o przysypywanie dziesięciodniowych odchodów warstwą niedojedzonego ziarna w małej wolierce, w której upchnęło się 100-120 ptaków, ale o wysypanie niewielkich resztek ziarna na CZYSTY piasek, w nieprzeładowanej wolierce, tuż po sprzątnięciu dna klatki. Zwykle po półgodzinnym myszkowaniu po dnie, zostają tam i tak tylko łuski...
Co do tych rzekomych 15 minut, po których dno klatki pełne jest już ptasich odchodów stwierdzę tylko, że zgadzam się z dokonaną przez Kolegę obserwacją (mam nadzieję, że nie na własnym stadzie?!) tylko pod warunkiem, że mamy do czynienia z przeładowaną wolierką czy fruwalką. Zakładając, że kanarki załatwiają się jakieś 3-4 razy w ciągu kwadransa, ich kupki pomnożone przez 100 lub 120 dają liczbę 300 do 480 kupek, więc jeśli dno tak przeładowanej wolierki ma nawet ok. 1 m², to powyższe zabrudzenie automatycznie wyklucza podawanie na dnie czegokolwiek, bez względu na rodzaj karmy (chwasty, ziarenka, darń itp.) W tym przypadku zupełnie się z Kolegą zgadzam, że – cytuję: „takie rzeczy może tylko stosować ktoś komu nigdy nie padło kilkanaście ptaków naraz „. Powiem wręcz, że stosowanie „takich rzeczy” jest nie tylko ryzykowne, ale wręcz skandaliczne. Karmić ptaki rozsypując ziarenka po dnie, w przeładowanych wolierkach absolutnie nie wolno!
Jeśli jednak w/w wolierce znajduje się 20-25 ptaków, kupek jest bez porównania mniej i pragnę niniejszym poinformować, że kanarki od myszkowania po takim czystym dnie jednak nie padają... Wspomniałem już, że na świeży piasek wysypuję moim ptakom (oczywiście nie pod żerdkami:) kupowane specjalnie nasionka chwastów (Wildsämmereien) i jakoś nie padł mi jak dotychczas ani jeden kanarek:)
>”Wracając do rusztu ,ruszt powinien być wykonany z drutu o odpowiedniej średnicy,ruszt taki przed włożeniem do klatki można wymyć w wodzie z dodatkiem pasty do paneli wtedy staje się bardzo śliski i przez ok. 10 dni nie mam mowy aby się do niego przykleiło jakieś odchody.Papier pod rusztem jest specjalnym papierem do tego celu przeznaczonym.Papier może być nasączony środkami zapachowymi i ładnie pachnieć jego gąbczasta struktura powoduje że odchody szybko zasychają.”
We wszytko, co zostało powyżej napisane WIERZ? bez jakichkolwiek zastrzeżeń! Naprawdę! Wierzę, że co parę dni można wymienić pachnący papier, że codziennie można umyć i napastować ruszta, słowem, że wszystko może być jak najbardziej higienicznie i cacy. Papier pachnie anyżkiem, super wchłania wilgoć, kupki nie pleśnieją (bo nie zdążą), napastowany ruszt błyszczy od czystości...
Mój problem sprowadza się do dwóch zasadniczych zastrzeżeń:
1. Ja osobiście takich hodowli, w których stosowano ruszta nie widziałem, natomiast parokrotnie przydarzyło mi się zaobserwować sytuacje spowodowane przez sprzątających - powiedzmy - "bez entuzjazmu" hodowców, którą uwieczniłem na fotce.
2. Nawet w takich teoretycznie super czystych, błyszczących klateczach kanarki wiodą N?DZNE życie, ze wszystkich stron – poza blaszanym sufitem – otoczone są zimną kratką, jedyną czynnością, jaka im poza jedzeniem i piciem pozostaje, to poskakanie sobie po żerdkach, ewentualnie na śliski ruszt i na kratki ścianek. Niech się Kolega nie obrazi, ale takie rusztowe klaty przypominają mi trochę warunki, w których wegetują na wielotysięcznych farmach kury nioski... Oczywiście ścisk tam jest jeszcze większy, ale „chłód kraty” taki sam... żadnych urozmaiceń, żadnego zgodnego z naturą ptaka życia – nic poza żarciem, piciem i kratą...
To tyle w ramach odpowiedzi na temat wątku.
Jak już napisałem, do innych zarzutów i spraw, związanych z „misją forum”, która ma według szanownego Kolegi polegać przede wszystkim na propagowaniu „nowoczesnej i postępowej wiedzy na tematy związane z żywieniem, zapobieganiu chorobom u ptaków i utrzymaniem stada w doskonałej kondycji i żywotności” – wrócę póŹniej, w osobnym wątku. Na zakończenie pozwolę sobie jeszcze tylko na nieśmiałą uwagę, że o „sportowym współzawodnictwie (...) na punkty przyznawane przez ekspertów na konkursach” w „wyliczance” celów niniejszego forum nie ma ani słowa; jest za to mowa o tym, że forum ma na celu – cytuję: „kształtowanie właściwego stosunku ludzi do ptaków”... Cel ten "stoi" co prawda na piątym, przedostatnim miejscu, ale jednak STOI. Dla mnie był on WARUNKIEM zarejestrowania się tutaj; gdyby go nie było, wolałbym jednak zadawać się z ludŹmi od „jajeczek” i „samiczek”...
Pozdrawiam
Jurek
|