no tak , najlepiej się unieść. każdy ma swoje sumienie i postępuje według swoich zasad a skoro fachowiec- bo weterynarz takowym przecież jest i zna się na tym stwierdził iż jest to dobra decyzja i widzi że zwierze się nie męczy to chyba nie ma się z nim co kłucić prawda?? Dał przecież wybór a gdyby wiedział że nic z tego już nie będzie i że kanarek sobie nie poradzi powiedziałby że nie ma inngo wyjścia jak uśpienie.
No, Emilly, nie przesadzaj, proszę

Dlaczego i z jakiego powodu miałbym się „unosić“? Przecież zaraz na wstępie napisałem Ci, że to moje zdanie, że je po prostu szczerze wyrażam, a Ty i tak postąpisz jak będziesz uważała. Napisałem też, że kocham ptaszki i dodam może jeszcze tylko, że kanarków mam aktualnie ponad sześdziesiąt w tym jednego ślepego na jedno oczko...
Nie podobało mi się tylko to oto, bardzo retorycznie postawione pytanie: „
A co do Twojej wypowiedzi to myślisz tak samo że jak urodzi się człowiek bez nóg albo bez rąk który zdany jest prawie całkowicie na łaskę drugiego człowieka to także trzeba go „uśpić” ??” – które uważam nie tylko za demagogiczne i zupełnie nieadekwatne do omawianej sprawy, ale wręcz obraŹliwe, bo pisząc w ten sposób sugerujesz mi, jakobym nie widział różnicy między człowiekiem, a kanarkiem, więc całkiem spokojnie i rzeczowo Ci na Twoją odpowedŹ odpisałem, kończąc serdecznymi życzeniami dla Twojego ptaszka i Ciebie

Skoro jednak domagasz się rozwinięcia dyskusji, to proszę bardzo, postaram się wytlumaczyć Ci nieco dokładniej, co o tym wszystkim myślę i przedstawić dokładniej własne argumenty

Powołujesz się na weterynarza jako fachowca, który wie co radzi...
No, więc powiem Ci z własnego doświadczenia, że po pierwsze weterynarz weterynarzowi nie równy, a po drugie ten Twój niekoniecznie musiał być
specjalistą od ptaków. Każdy weterynarz specjalizuje się zwykle w leczeniu konkretnych zwierząt, a o leczeniu innych ma raczej „mgliste” pojęcie. Jeśli chodzi np. o weterynarzy w wielkich miastach, to są to w 90-ciu procentach specjaliści od kotów i psów. ZnaleŹć dobrego weta od ptaków jest bardzo trudno, np. w kilkumilionowym Berlinie jest takich tylko dwóch... Tak więc podejrzewam, niestety, że ten Twój weterynarz fachowcem od ptaków nie był, bo gdyby nim był, to doradziłby Ci raczej uśpienie kanarka, nie myląc go np. z pieskiem czy kotkiem, które to zwierzątka po utracie nóżki mogą doskonale dawać sobie radę, a na specjalnym wózku są w stanie poruszać się nawet po utracie dwóch tylnich nóżek... Każdy specjalista od ptaków zdaje sobie bowiem sprawę z tego, co znaczy dla ptaka nieodwołalna strata nóżki.
(Tak nawiasem mówiąc, gdyby to było takie „normalne”, tego typu ptasie kaleki możnaby zobaczyć również w naturze, podobnie jak można napotkać tam np. trójnożne lisy... Mimo swoich sześdziesięciu lat i sporego doświadczenia, ja osobiście takich ptaków w naturze jeszcze nie widziałem)

Wracając do znaczenia nóżki dla ptaka, spytam może tylko, czy Ty pamiętasz jeszcze jak zachowywał się Twój kanarek przed wypadkiem?
Co konkretnie robił nóżkami i do czego były mu one potrzebne? No bo pomijając już fakt umiejętnego skakania po żerdkach, ptak oprócz nóżek i dziobka nie ma niczego innego, czym mógłby zaspokoić setki różnorakich potrzeb, prawda? Ot, chociażby takie
podrapanie się, które normalny zdrowy kanarek wykonuje
setki razy dziennie, zwłaszcza w okresie wymiany piór, albo przytrzymanie sobie kawałka oddziobanego listka na żerdce... A pamiętasz jeszcze może, jak często Twój kanaruś
się przeciągał i
co wtedy robił naprzemian z nóżkami? A czy wiesz, że to nie była jakaś taka zupełnie niepotrzebna czynność, ale niezwykle istotna i potrzebna
ptasia gimnastyka, podobnie jak doskonałą gimnastyką jest uwielbiane przez ptaki wskakiwanie na boczne kratki klatki lub przesiadywanie na pochyłych patyczkach czy żerdkach? Zdrowe ptaki potrafią w niesłychanie sprytny sposób utrzymywać równowagę w prawie każdej pozycji, czasem nawet wisząc główką w dół...
Wszystkiego tego Twój kanarek będzie pozbawiony i już teraz życzę mu, aby przypadkowo nie dopadły go jakieś pasożyty, wobec których bedzie absolutnie bezbronny, chociaż nawet trwający miesiącami „zwykły” świąd skóry przy pierzeniu się, będzie dla niego istną torturą, o której nawet nie będziesz wiedziała, bo kanarek nie poprosi Cię, abyś podrapała go wykałaczką po swędzącej szyjce...
Widzisz, Emilly,
o tym wszystkim Twój weterynarz także powinien był Cię poinformować, jeśli oczywiście byłby dobrym specjalistą od ptaków, a nie tylko od amputowania ptasich nóżek...
Oczywiście masz rację, że każdy ma prawo do własnego zdania i skoro uważasz, że postąpiliście słusznie, ba, nawet „
zgodnie z własnym sumieniem”, nikomu nic do tego. Tylko że w tym konkretnym przypadku „
Mały Książe” był lekturą mało przydatną; trzeba było lepiej wziąć do ręki dobry podręcznik ornitologiczny, czy nawet jakiś porządny poradnik hodowcy i spojrzeć na całe zagadnienie
z ptasiej perspektywy, pod kątem jego potrzeb i jego komfortu... Być może wtedy Wasza decyzja byłaby nieco inna, no i być może wtedy nie postrzegałabyś we mnie jakiegoś bezdusznego potwora, który gotowy byłby nawet uśmiercać kalekich ludzi, bez nóg i rąk

Raz jeszcze serdecznie pozdrawiam i rzeczywiście szczerze „trzymam kciuki” za Twojego Kubusia.