Zszokowała mnie wypowiedŹ o przebijaniu jajka... Może dlatego, e jestem kobietą, łatwiej potrafiłam sobie wyobrazić ból jaki musi czuć samiczka

Ogólne rady z jakimi ja się spotkałam- jeżeli już się nie zadbało o odpowiednią dawkę wapna (najlepiej w postaci sepii lub nawet pokruszonych drobno skorupek jaj kurzych, jak to robili hodowcy kilkadziesiąt lat temu). Jeżeli już dojdzie do sytuacji, kiedy jajko, zaznaczam- jajko które zatrzymało się ale ma skorupkę, czytałam że powinno się samiczkę delikatnie (
bardzo delikatnie) wziąć do ręki i zanurzyć jej narządy rodne w ciepłej wodzie- na chwilę, daje to podobno efekt rozkurczenia.
Zaznaczam że tylko czytałam o takiej metodzie, nie stosowałam ani nie znam nikogo kto by stosował osobiście tę metodę.
A oto co pisze Kazimierz Jankowski w znanej nam wszystkim książce "Nasz Polski Kanarek":
"Powodem niedyspozycji (...) może być brak wapnia lub za niska temperatura. Niemożność zniesienia jaja może zakończyć się śmiercią samicy i dlatego w przypadku stwierdzenia wzdęcia brzucha z tego powodu , należy przyjść ptakowi z pomocą.
W tym celu bierze się samicę w rękę i ostrożnie masuje brzuch od szyi do ogona, a następnie trzyma się ja brzuchem nad parą (ostrożnie, aby ptaka nie poparzyć) i po kilku chwilach owija wełnianą szmatką, pozostawiając w niej 10-20 minut. Zamiast trzymać ptaka nad parą można oblać mu brzuch lekkim strumieniem zimnej wody, a następnie owinąć szmatką. Najczęściej po tym zabiegu, po 20 minutach, rozwijając szmatkę znajdziemy pod samicą jajko. Jeżeli trudności w zniesieniu jaj będą sie powtarzały, wówczas mamy do czynienia z chorobą jajowodu i samicę taką należy wyeliminować z hodowli."
Jak widać, obie metody przytoczone przeze mnie maja coś wspólnego, mam nadzieję że w razie trudności u czyjejś samicy pomogą.