Dwa młodsze brałam do ręki, bo to takie gapciuszki były jeszcze. Starsze szybciej stały się samodzielne, bardziej bystre za ojcem charakterki, zresztą chłopacy i później juz nie chciały... A młodsze? To samiczka z długą koronką, która skutecznie jej zasłaniała oczka i chętnie wolała podane papu, niż męczenie się z trafianiem w ziarno. Najmłodsze widząc, że ona chętnie je,
również traciło dystans... i jest tak do dziś, choć już wspaniale dają sobie radę same. Jestem zadowolona, bo jedzą wszystko, choć takie rozpieszczone, uwielbiają zielone, owoce i oczywiście przysmaki z górnej półki, jak np. ziarna sezamu - wiedzą co dobre i łatwe do rozłupania, koooochane urwisy