Czytam sobie te wypowiedzi i tak zachodzę w głowę, dlaczego w hodowli podajecie syntetyki
Kilka cytatów (kolejność wg kolejności postów):
preparat Ferti-Vit poprawiający zaląg, ogólną kondycję ptaków, działający z moich obserwacji pozytywnie podawany w tym okresie, szczególnie u mutacji. Młode oraz pary rodzicielskie w okresie przepierzania się dwa razy w tygodniu dostają też preparat Muta-Vit również z Varsele Lagi/Orluxa ułatwiający pierzenie oraz skracający jego okres.
preparat BioFactor Ad3E , Prawdę mówiąc jest typowany dla gołębi ale zastosowałem połowę dawki i absolutnie wszystkie jajka zalężone.
Warto wspomnieć, że przed lęgami stosuję kurację oczyszczającą preparatem Silivet także z BioFactora
Stosuje (...) ostropest mielony
Tu krótka uwaga: po co ostropest, skoro podajesz Silivet. A właściwie odwrotnie: po co podajesz Silivet, skoro podajesz ostropest
preparatów stymulujących legowo dla kanarków podaję preparaty włoskiej firmy Pineta,papugom natomiast Promotor L ,który działa również wzmacniająco podczas kwarantanny.
Moim zdaniem we wszystkich tych wypowiedziach przewija się "fermiarstwo": "poprawiający zalęg", "abolutnie wszystkie jaja zalężone", "stymulujący lęgowo"... Załamka. I jak to się ma do haseł promowanych przez nas na wortalu? Promujących hodowlę, a nie produkcję
Krytykujemy innych, ale daleko szukać wcale nie trzeba... Jak to mówią: najciemniej pod latarnią...
Znam większość tych preparatów. Część z nich miałem w podręcznej "apteczce" (cudzysłów oznacza tu ironię). Kupiłem kiedyś Silivet, podawałem Hepavit. Dlaczego? Bo wszyscy podawali. Ale nie zauważyłem różnicy w kondycji ptaków. Mam nawet obecnie wit. AD3E, podaję to, jeśli trzeba. A kiedy trzeba? Kiedy ptak ma problem ze zniesieniem jaja. I wtedy, kiedy ptaki nie mają bezpośredniego dostępu do światła słonecznego. Dlatego w zimie co 3 dni podaję. Preparatów włoskich nie znam, ale nawet czytać mi się o nich nie chce, bo nic nowego pewnie nie wyczytam.
Moje ptaki (wszystkie, i amadyńce i cała reszta) dostają DN56. Cały czas mają dostęp do gotowej, kupionej mieszanki jajecznej. W okresie lęgów dodatkowo (i tu już w zależności od preferencji i/lub wymagań gatunkowych): zielonki (najczęściej gwiazdnicę, ale też czasem mlecz, babkę, rdest ptasi, koniczynę, pokrzywę, szałwię, miętę - wszystko poza gwiazdnicą trzeba siekać, bo słabo schodzi), mieszankę jajeczną robioną przeze mnie (każdy gatunek), kiełki i, jak mi się uda zdobyć, niedojrzałe nasiona zbóż (różne prosa, trawy występujące na naszych ugorach pospolicie) oraz żywe i martwe robaki (nie każdy gatunek i różne w zależności od gatunku). Do tego czasem jabłko i tartą marchew (marchew to moim zdaniem najbardziej wartościowy dodatek żywieniowy). Takie żywienie powoduje, że ptaki są witalne, młode silne, pierzenie prawidłowe. Choć może to nie żywienie, tylko wesoła atmosfera w hodowli?
Kiedyś dodawałem do mieszanki jajecznej mleko w proszku dla niemowląt, różne "witaminy", jakieś minerały, które wszyscy dawali. Zauważyłem jednak, że ptaki źle się pierzyły. Za szybko i zbyt intensywnie, niektóre wtedy padały. Dlatego teraz poprzestałem na jajach kurzych i twarogu z dodatkiem spiruliny.
Zapatrzony na zachodnie metody hodowlane kupiłem w pierwszej połowie roku nawet BreedMax (dla ptaków białych, bo nie było innego, a chciałem mieć "na już") i pewnie się u mnie przeterminuje, bo ostatecznie nie używam (mogę komuś sprzedać, jak ktoś chce, mam opakowanie 500g). I nie będę podawał, bo nawet mutacyjne amadyny wspaniałe przeżywają i pierzą się ładnie bez dodatków. Wystarczy tylko stosować się do definicyjnych zasad hodowli i
do lęgów dobierać
odpowiednie ptaki.