Zdjęcie miesiąca

Kanarki - Wortal Jacky & Mark
Grudnia 08, 2025, 07:08:34 *
Witamy, Go. Zaloguj si lub zarejestruj.

Zaloguj si podajc nazw uytkownika, haso i dugo sesji
Aktualnoci: Tutaj pogłębisz swą wiedzę o kanarkach i ptakach egzotycznych.
   
  Strona gwna Pomoc Linki Zaloguj si Rejestracja  

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej Polityce prywatności.

Strony: 1 ... 9 10 [11] 12 13   Do dou
  Drukuj  
Autor Wtek: Lęgi 2009 u feno-typa  (Przeczytany 95989 razy)
0 uytkownikw i 1 Go przeglda ten wtek.
feno-typ
Go
« Odpowiedz #150 : Maja 23, 2009, 10:09:59 »

Witam!
Przepraszam,że przeszkadzam w tak ciekawej dyskusji,ale korzystając z okazji mam pytanie do Marka-jeżeli pazurek lakierem,to czym czarne piórko u czerwonego koroniaka? Chichot

Chyba wodą utlenioną.. Umiech

A’propos lakieru.  Nie wiem jak to jest w Polsce, ale jeśli tutaj w Niemczech sędziowie przydybią kogoś na takich manipulacjach, to może sobie w przyszłości oszczędzić zamawianie obrączek, bo ma „z głowy“ wystawianie ptaków...

Pozdrawiam

Zapisane

Mark
Administrator
Użytkownik
*
Offline Offline

Częstochowa
Netykieta: Nadzór mam nad Adminem
Wiadomoci: 709



WWW
« Odpowiedz #151 : Maja 23, 2009, 10:47:18 »

 A co to ja jestem jakiś specjalistą od malowania pazurów czy co żeby mnie pytać o takie niecne rzeczy. Duy umiech.Pożartować dobra rzecz.
Zapisane


jot-ka11
Redaktor
Aktywny użytkownik
*
Offline Offline

Częstochowa
Netykieta: Kontroluję Redaktora
Wiadomoci: 1 140



« Odpowiedz #152 : Maja 24, 2009, 03:53:29 »

Jasne,że to był żart.
Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #153 : Maja 25, 2009, 02:24:32 »

W gniazdku oliwkowej samiczki wykluła się, niestety, tylko trójka piskląt. Czwarte jajeczko obumarło. Tak więc sezon lęgowy zakończę liczbą 55 kanarcząt przychówku.

Ciekawy jestem, czy u tych maluchów też wystąpią jakieś „szekowatości”, czy też będą one – podobnie jak większość ich rodzeństwa i pół-rodzeństwa –  zewnętrznie bez skazy. Samiczka nakarmiła je już dzisiaj rano ptasim mleczkiem i wszystko wygląda na bezproblemowy przebieg tego ostatniego w mojej hodowli lęgu w tym roku.

Czwórka wystudzanych samiczek jest raczej innego zdania i gdyby to od nich zależało, kanarcząt byłoby więcej, bo wszystkie cztery zawzięcie „kręcą młynki”. Wczoraj dla urozmaicenia im tego trudnego okresu, wstawiłem do fruwalki bukiecik z chwastów, ale już po krótkim poskubaniu sobie nasionek, moje samiczki „odkryły”, że chwasty doskonale nadają się do budowy gniazda i zaczęły wyrywać z bukiecika poszczególne ŹdŹbła i obnosić je w dziobkach po klatce. Największym powodzeniem cieszy się półeczka pokarmowa, na której wszystkie cztery samiczki próbują zbudować gniazdko, ale że robią to zywkle wszystkie na raz, nic z tego „wcierania się” w półkę nie wychodzi, bo jedna zgania drugą i tak na zmianę... Boję się, że te cyrki skończą się jednak składaniem jakichś pojedynczych jajek, ale mówi się trudno, trzeba ten okres jakoś przetrwać.

Troje kanarcząt w lęgówce nr. 3 wyfrunęło już w sobotę z gniazdka, do którego ptaszki ciągle jeszcze wracają jednak na noc, a czasem także na krótko w ciągu dnia. Samczyk karmi je dobrze, ale wczoraj dość brutalnie „pogonił kota” jednemu z pisklaków za próby obskakiwania go, więc trochę się boję, żeby czasami nie krzywdził piskląt częściej. Gdybym coś takiego zauważył, np. znalazł dzisiaj po południu dużo piórek w lęgówce, to oddam dziatwę pod opiekę nienagannie się dotąd spisującego samczyka z lęgowki nr. 4, którego piątka piskląt dzisiaj powinna rozpocząć wyfruw. Osiem piskląt, które trzeba jeszcze dość systematycznie karmić, to co prawda niezłe obciążenie, ale ptaszek dawał już sobie radę z taką gromadką po pierwszym lęgu, więc i teraz nie miałby chyba raczej większych problemów.

Weteranka karmi 26-dniowe maluchy tylko sporadycznie, bo te jedzą już w zasadzie same, więc najpóŹniej jutro zwolnię ją z obowiązków opieki na kanarczętami i przeniosę do drewnianej wolierki z dwumiesięczną młodzieżą. Na pewno będzie jej się ta swoboda bardziej podobała, niż nerwówka panująca w wystudzarce, którą nie daj Boże mogłaby się jeszcze od pozostałych samiczek „zarazić” i zacząć zachowywać się podobnie.

Jutro, po ostatecznym wylocie wszystkich kanarcząt wyczyszczę, spakuję i zwiozę do piwnicy niepotrzebne już w tym roku akcesoria lęgowe, a więc gniazdka, atrapy, wkłady filcowe, szarpie itd., żeby nie zabierały niepotrzebnie miejsca, tym bardziej że w najbliższym czasie chcę zamówić pierwszą partię klatek wystawowych, aby już wkrótce rozpocząć pierwsze próby zaznajamiania z nimi młodych kanarków... Oczywiście nie mam na myśli umieszczanie w nich ptaków, ale zawieszanie klatek na otwartych drzwiczkach wolierek, żeby młode, ciekawskie kanarki mogły sobie do nich do woli wchodzić i wychodzić i w ten sposób się do tych małych klateczek przyzwyczajały... Podobno takie wstępne udostępnianie kanarczej młodzieży klatek wystawowych jest najlepszym preludium do właściwego treningu, bo odbiera ptakom strach przed ciasnotą tych w sumie „miniaturowych” przecież klateczek... Właściwy trening rozpocznę dopiero po wypierzeniu się przychówku, nie wcześniej jak w końcu sierpnia i po dokładnej, skonsultowanej ze znajomymi hodowcami selekcji ptaków po kątem ich przydatności wystawowej... Na razie ma to być tylko taka forma dobrowolnej  „zabawy”...

Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Maja 25, 2009, 02:27:17 wysane przez feno-typ » Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #154 : Maja 26, 2009, 11:32:31 »

Wczoraj po południu ponownie zatęskniłem za … emeryturą. Okazało się bowiem, że moje obawy były słuszne – samczyk z lęgowki nr. 3 straszliwie poturbował trójkę piskląt. Klatka i jej okolice usłane były dosłownie setkami małych piórek, a pisklaki mają poważne ubytki po obu bokach... Byłem wściekły na siebie, że pomimo przedwczorajszego, wyraŹnego sygnału agresji samczyka w stosunku do jednego z piskląt, pozostawiłem drania na cały dzień z maleństwami. Teraz już wiem, że nadaje on się jedynie do roli reproduktora i w klatce lęgowej można pozostawić go tylko do czasu wyfruwu piskląt z gniazdka, a potem musi być od nich odseparowany.

Oczywiście natychmiastowa separacja pociągnęła za sobą kilka innych zmian. Nie mogłem pozostawić tak dużej grupy kanarków w niewielkiej lęgówce, bo ptaszkom byłoby zbyt ciasno. A ciasnota również powoduje agresję u dorosłych, opiekujących się dziatwą kanarków. Maluchy blokują bowiem często dojście do pokarmów i poidełka, więc dorosłe kanarki przepędzają je bez pardonu, a kanarczęta nie bardzo wiedząc za co dostają „lanie”, zamiast uciekać, tkwią w miejscu, wydzierając się tylko w niebo głosy. To zwykle jeszcze bardziej „wkurza” dorosłe ptaki, które stają się czasem bardzo brutalne. Podejrzewam, że w takiej właśnie sytuacji jeden z moich młodych kanarków stracił oczko... Tak więc musiałem dla dziewięciu kanarków zwolnić zajętą przez weterankę i czwórkę „oliwek” fruwalkę. „Oliwki”, które są już w zasadzie samodzielne, powędrowały przejściowo do wolnej lęgówki nr. 6, a weteranka do dużej meblowej wolierki z kanarczą drugolęgową młodzieżą.

Przeniesiony do fruwalki samczyk, prawie natychmiast zaopiekował się trójką "poskubanych" piskląt. Są to, nawiasem mówiąc, jego własne dzieci, bo jak już relacjonowałem wcześniej, tuż po wykluciu się podmieniłem pisklęta z dwóch gniazd ze względu na nieustanne kłótnie w lęgówce nr. 3.  Tak więc problem ewentualnego zaniedbywania „obcych” piskląt został rozwiązany. Niestety pojawiła się innego rodzaju trudność ze względu na fakt, że piątka piskląt, którą tak dzielnie opiekował się ten wspaniały samczyk, ciąle jeszcze siedziała w gniazdku; ptaszki dopiero dzisiaj kończą osiemnasty dzień życia (normalny termin wylotu z gniazdka), więc nie pozostało nic innego, jak przenieść je do fruwalki razem z gniazdkiem. Zdjąłem je ostrożnie i przewiesiłem, na wcześniej zabezpieczone drzwiczki fruwalki, na wysokości ok. 5 – 8 centymetrów od podłogi. Bałem się, że ptaszki, które na pokój kanarkowy patrzyły dotychczas „z wysoka”, przestraszą się siedząc nagle tak nisko, przy samej podłodze, ale maluchy wcale się tym nie przejęły, wręcz przeciwnie, widząc obcą sobie fruwalkę, tym bardziej chowały się w gniazdku. Na dodatek zaraz potem także trójka "poskubanych" kanarcząt zapragnęła ukryć się w gniazdku, więc prze dobre pół godziny w koszczyku siedziało aż osiem pisklaków, tratując się nerwowo nawzajem. Samczykowi zmiana klatki w ogóle nie przeszkadzała; zresztą wychował on w niej już diesiątkę piskląt z pierwszego lęgu... Ptaszek naładował wole świeżo podanymi, luskanymi kiełkami i jakby nic się nie stało rozpoczął karmienie wydzierającej się z radości ósemki w klateczce gniazdkowej...

   
 

Byłem autentycznie wzruszony, obserwując tą scenę; taki ptak w hodowli, to prawdziwy skarb i już teraz wiem, że pozostanie on u mnie na zawsze, nawet wtedy, gdy nie będzie brał bezpośredniego udziału w lęgach. Podobnie zresztą jak weteranka... Pomyślałem sobie, że bez tej dwójki miałbym przecież poważne problemy i wyobrażam sobie jak trudna musi być sytuacja hodowców, którzy takich ptaków nie mają. Często wymieniane pary lęgowe i zastępowanie starych, sprawdzonych kanarków niepewną młodzieżą, to poważny błąd, świadczący o małym doświadczeniu hodowcy. Stado podstawowe należy co prawda co jakiś czas „odświeżać”, ale zawsze powinno się pozostawić w nim kilka takich ptaków jak ten mój dwuletni samczyk i weteranka, nawet gdyby dawały one nieco gorsze potomstwo, bo w ten sposób zawsze istnieje możliwość przeróżnych, korzystnych konstelacji i rozwiązań. łagodność, instynkt opiekuńczy i dobre cechy rodzicielskie są czasem o wiele bardziej pożądane niż płodzenie ptaków idealnych, które potem trudno prawidłowo odchować, bo rodzice "głupieją"...

A’propos weteranki... Ptaszek natychmiast „rozfruwał” się po wolierce, został zaakceptowany przez resztę kanarków, które tylko przez pierwsze minuty uganiały się z zaciekawieniem za „nowym” współtowarzyszem, a potem wróciły do własnych spraw. Umieszczenie samiczki z młodzieżą jest też swego rodzaju eksperymentem, bo młode ptaki dostają bardzo bogaty pokarm, także kiełki i pokarm białkowy, czym normalnie nie należy karmić „wystudzane” samiczki po lęgach. Coś mi się jednak wydaje, że weteranka „wystygła” zupełnie sama i nie grozi jej ponowne rozbudzenie, bo przecież poprzez opiekę nad „oliwkami” i tak przyjmowała wszystkie pokarmy, a jednak do ponownych lęgów dalej jej wcale nie „ciągnęło”, więc czemu miałaby teraz zachowywać się inaczej? Zresztą samiczka bardziej zainteresowana była wykorzystaniem przestrzeni woliery niż jedzeniem, a jeśli już sfruwała na półkę z pokarmem, pożywiała się jedynie zieleniną i ziarnem...

Poniżej zamieszczam jej fotkę w nowym „towarzystwie”...



Ciągle na nowo fascynuje mnie układanie się moich kanarków do snu w dużych wolierkach. Ten rytuał niespokojnego „poszukiwania” noclegu powtarza się każdego wieczora aż do samego zmierzchu; zwykle na samym końcu pozostaje tylko jeden „maruda”, który poprzednią noc spędził prawdopodobnie w zajętym już przedziale i nie ma ochoty szukać sobie innego. Niestety bardzo rzadko obserwowałem udane przepędzenie intruza; zwykle nowy lokator przedziału wygrywa, a „spóŹnialski” musi zadowolić się innym, mniej w/g niego atrakcyjnym noclegiem... Chociaż obie woliery mają po 27 pojedynczych boksów noclegowych, zawsze dbam o to, aby kanarków było znacznie mniej, a przez to wybór noclegu łatwiejszy... Na szczęście po zapadnięciu całkowitych ciemności, wszystkie ptaki śpią na żerdkach lamelowych, a nie na żerdkach wolierki, na których byłyby skazane na „bombardowanie” kanarczymi kupkami siedzących nad nimi innych kanarków...



Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Maja 27, 2009, 09:30:40 wysane przez feno-typ » Zapisane

Jacky
Administrator
Aktywny użytkownik
*
Offline Offline

Łódź
Netykieta: Nadzór mam nad Adminem
Wiadomoci: 2 752



« Odpowiedz #155 : Maja 27, 2009, 08:34:34 »

Byłem autentycznie wzruszony, obserwując tą scenę; taki ptak w hodowli, to prawdziwy skarb i już teraz wiem, że nie pozostanie on u mnie na zawsze, nawet wtedy, gdy nie będzie brał bezpośredniego udziału w lęgach.

Chyba niewielka pomyłka w tekście, która zmienia o 180 stopni sens wypowiedzi. Powinno być: "pozostanie".
Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #156 : Maja 27, 2009, 09:32:05 »

Byłem autentycznie wzruszony, obserwując tą scenę; taki ptak w hodowli, to prawdziwy skarb i już teraz wiem, że nie pozostanie on u mnie na zawsze, nawet wtedy, gdy nie będzie brał bezpośredniego udziału w lęgach.

Chyba niewielka pomyłka w tekście, która zmienia o 180 stopni sens wypowiedzi. Powinno być: "pozostanie".

Pierwotna wersja tego zwrotu była: „że nie pozbędę się go”, po czym dokonałem zmiany tekstu, na „pozostanie on u mnie”, ale nie wykasowałem „nie” i tak oto wyszła zupełnie nielogiczna głupota Smutny

Dzięki Jacky za zwrócenie mi uwagi Umiech Natychmiast to poprawię Umiech

Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Maja 27, 2009, 09:33:46 wysane przez feno-typ » Zapisane

Jacky
Administrator
Aktywny użytkownik
*
Offline Offline

Łódź
Netykieta: Nadzór mam nad Adminem
Wiadomoci: 2 752



« Odpowiedz #157 : Maja 28, 2009, 09:49:06 »


Jurek wcale nie rozumiem o czym piszesz mówiąc o szekowatośći,napisz co ty rozumiesz pod słowem szekowatość.Bo jeśli z  Twoich 15 młodych 5 szt, jest nieczysta rasowo czyli jest szekowata w takim znaczeniu jak ja to rozumiem to ja raczej bym się takich ptaków wyzbył całkowicie.Potocznie się mówi że szek to ptak w różne łaty lub ptak dwu lub kilku kolorowy czyli np. gloster zielono-żółty to szek,ale może Ty jakoś inaczej rozumiesz pojęcie szekowatośći.

Cześć Mark,

Kiedyś powiedziano mi, że szekowatość występuje u kanarków z różnym nasileniem, tzn. może być bardzo mocna i wtedy – tak jak piszesz – ptaki są „łaciate“, albo zupełnie nieznaczna (np. jeden jasny pazurek u ptaka czarnego lub jedno piórko długie w skrzydełku lub ogonie).

Otóż moje trzy ptaki-rodzice, które zewnętrznie nie objawiają żadnej szekowatości, czyli wszystko u nich na pozór wydaje się w porządku, dają potomstwo z takimi bardzo drobnymi wadami (np. jasna lotka w skrzydełku, jeden, dwa pazurki jasne itp.) Ponieważ mam 2 samiczki i 1 samczyka kupione u trzech różnych hodowców (na giełdzie w Bad Salzuflen) i w obu gniazdkach kluły się pisklęta z tymi drobnymi mankamentami, ale u jednej z samiczek tylko dwa pierwsze ptaki mają zaledwie po jednym jasnym pazurku, a reszta jest absolutnie bez skazy, a u drugiej szekowatość objawiła się jak narazie u trzech ptaków, ale za to nieco silniej, wychodzę z założenia, że zarówno samczyk, jak i ta druga samiczka nie są czyste rasowo, a te ptaszki od pierwszej z samiczek z dwoma jasnymi pazurkami, odziedziczyły te błędy po ojcu, a ich matka jest wolna od wady szekowatości... Oczywiście to są tylko takie moje przypuszczenia, bo naturalnie może być i tak, że wszystkie trzy ptaki mają ukrytą szekowatość, którą przekazują potomstwu.

Masz rację, że ptaków z błędami należy się pozbyć i zarówno samczyk jak i ta dająca mocniej szekowate potomstwo samiczka zostaną sprzedane; mój problem polega jednak na tym, że te cholerne „rozjaśnienia“ są absolutnie JEDYN¡ wadą młodych kanarków, bo poza tym ptaki są po prostu kapitalne. A więc duże, niesamowicie ciemne, z pięknym rysunkiem, o pięknej postawie itd... Zwłaszcza te melaninowe paski są tak równe i pięknie ułożone wzdłuż grzbietu, na bokach, a nawet na piersiach, że patrząc na te ptaki, dech człowiekowi zapiera. W międzyczasie naoglądałem się już sporo kanarków czarnych, ale takich „tygrysich“ rysunków jeszcze nigdzie nie widziałem! Na dodatek – jak napisałem – zdecydowana większość czyli 10 ptaków nie ma żadnych rozjaśnień! Jedna z samiczek, ta dająca mocniej szekowate potomstwo, siedzi jeszcze na jajkach (dzisiaj – jutro przypada termin klucia), więc co do tych przyszłych piskląt narazie nic nie mogę powiedzieć, ale prawdopodobnie również tylko część z nich będzie miała jakieś rozjaśnienia...

Tak więc mam dylemat, bo z jednej strony rozsądek podpowiada, że ptaki z błędami trzeba by jak najszybciej „upłynnić“, a z drugiej strony szkoda mi tych wszystkich innych cech, które młode ptaki już teraz objawiają.  Skądinąd wiadomo, że gdy w parce samiczka jest czysta rasowo, a jej potomstwo po ojcu ma jakieś lekkie wady, to najlepszym sposobem radykalnego pozbycia się (lub przynajmniej mocnego ograniczenia) tych ojcowskich wad, jest skojarzenie samiczki z jej synem i to chciałbym w przyszłym roku wypróbować. Niemcy powiadają, że tego typu dość „radykalne“ skojarzenie juz w pierwszym pokoleniu ujawnia wszystkie dodatnie i ujemne cechy tkwiące w ptakach... Gdyby więc i to skojarzenie dało pisklęta z rozjaśnieniami, pozbędę się wszystkich ptaków, ale gdyby się okazało, że wykluły się pisklęta czyste rasowo, zachowam ptaki z bardzo dobrymi innymi cechami i w następnym sezonie, a więc za dwa lata, będę je mógł bez ryzyka kojarzyć z potomstwem ptaków Perriego, od którego chcę w tym roku nabyć żółto-czarną parkę...

Nie wiem, czy dostatecznie jasno się wyraziłem, zresztą i tak prosiłbym Cię bardzo o jakąś radą, bo na pewno masz o wiele więcej doświadczenia w rozwiązywaniu tego typu problemów...

Tak nawiasem mówiąc, przy jednym z moich wcześniejszych sprawozdań (na stronie ósmej) jest seria fotek jednego z kanarków tej samiczki, która miała tylko dwa szeki na 12 wyklutych piskląt... To są te zdjęcia, gdzie ptaszek między innymi siedzi obok czerwono-czarnych na żerdce lamelowej. Na dwóch fotkach bardzo wyraŹnie widać ten jego jasny pazurek, który ja nazywam „szekowatością“Umiech

Z góry dziękuję za ewentualną pomoc i pozdrawiam


Szerzej o tym napisałem w osobnym wątku: http://kanarki.eu/index.php/topic,977.0.html, bo zagadnienie jest bardzo obszerne, a jednocześnie interesujące. Liczę na ciekawą dyskusję.
Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #158 : Maja 30, 2009, 10:48:06 »

Kanarki pierwszolęgowe gubią piórka na potęgę. Niektóre z ptaków mają już bardzo wyraŹne ubytki upierzenia, a u kilku pojawiają się nowe piórka. Na razie są to tylko nieco silniej wybarwione czerwone punkty, ale tak to się zwykle zaczyna...

Trójka piskląt oliwkowej samiczki rośnie szybko; najprawdopodobniej w poniedziałek zaobrączkuje te ostatnie już pisklęta. Samiczka ciągle jeszcze bardzo długo przesiaduje na gniazdku, ale podczas karmienia zauważyłem, że pisklęta mają pełne wola, więc wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Martwią mnie trochę wystudzane samiczki, bo trójka z nich ciągle jeszcze obnosi po klatce paprochy, a rano, tuż po rozjaśnieniu pokoju, wszystkie trzy przykucają do krycia. Tylko pechowa samiczka, ta od jednego pisklęcia, nie ma już ochoty na lęgi, podobnie jak weteranka.

Niestety zmuszony zostałem do ponownego wykorzystania mojej dzielnej samiczki jako mamki dla trójki piskląt z lęgówki nr. 3, która przez dwa dni przebywała wraz z ojcem i piątką piskląt kłótliwej parki w jednej z fruwalek. Samczyk miał bowiem problemy z wykarmieniem całej ósemki i „obce“ mu pisklęta wyraŹnie zaniedbywał, skupiając się na karmieniu piątki "jego" piskląt w gniazdku. Na domiar złego, zaczął dość ostro atakować jedno z trójki piskląt, które najbardziej natarczywie domagało się karmienia. Widząc co się święci, nie chciałem ryzykować poturbowania kolejnego pisklęcia, więc przeniosłem trójkę do pustej lęgówki nr. 4 i wpuściłem do nich weterankę. Ptaszki tak intensywnie domagały się karmienia, że moja nieoceniona samiczka niemalże natychmiast się nimi zajęła!  Zostawię ją z kanarczętami jeszcze kilka dni, ale tym razem będą to już rzeczywiście ostatnie wychowywane przez nią kanarki, bo została jeszcze tylko trójka piskląt oliwkowej, a ta jest bardzo dobrą matką i nie powinno być żadnych dalszych problemów.

Samotnie siedzące w lęgówkach samczyki wydzierają się póki co jeden przez drugiego, ale dwóch zaczęło już gubić piórka i myślę, że nie póŹniej jak za tydzień przestaną także śpiewać.

Wczoraj obok zielska i traw, narwałem ptakom kwiatów czarnego bzu, które kanarki bardzo chętnie objadają. Po godzinie w klatkach pozostały już tylko gołe łodyżki. Tak w ogóle, to moje ptaki rozsmakowały się w dzikich roślinach i nasionach z natury i zjadają je chętniej niż inne rodzaje karmy. Znoszę więc do domu całe naręcza tych chwastów i po spłukaniu zimną wodą w formie pęczków lub większych bukietów, podaję je codziennie ptakom do klatek i wolier.

Dzisiaj rano, przy wymianie piasku w jednej z fruwalek, uciekł mi na zewnątrz jeden z żółto-czarnych kanarków drugiego lęgu. Skorzystałem więc z okazji i pstryknąłem mu na wolności kilka fotek, z których najładniejsze zamieszczam poniżej. Ten kanarek należy już teraz do moich faworytów, bo ma nienaganną postawę i dobrą melaninę, chociaż naturalnie jego młodzieżowe upierzenie nie jest jeszcze „oliwkowe“, ale bardziej żółte, a nawet "złote". Tak sobie jednak myślę, że skoro moje ptaszki już teraz prezentują się tak ładnie, to co dopiero będzie po wymianie piór i nabraniu właściwych, ostatecznych kolorów Umiech

         

Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Czerwca 02, 2009, 09:38:08 wysane przez feno-typ » Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #159 : Maja 31, 2009, 06:08:41 »

Ostatni „dyżur“ weteranki skończył się wcześniej niż zakładałem. Dzisiaj rano, po zadaniu karmy, zaobserwowałem, że trójka piskląt nawet nie próbowała prosić o jedzenie, ale natychmiast sfrunęła do miseczek na dnie klatki i pożywiała się sama. Mało tego, w którymś momencie dołączyć się chciała samiczka, a jeden z ptaszków odgonił ją od pokarmu... Takie zachowania wskazują jednoznacznie na oficjalne zakończenie opieki, więc zabrałem weterankę z lęgówki i ponownie wpuściłem do meblowej wolierki.

O dwa dni młodsze kanarczęta z fruwalki natomiast, ciągle jeszcze proszą o karmienie, więc samczyk musi z nim pozostać przynajmniej do wtorku. Ptaszki próbują już różnych potraw, ale nie jest to jeszcze takie normalne posilanie się, ale raczej pierwsze nieśmiałe próby. Zwykle po kilku „przymiarkach“ dają za wygraną i zaczynają popiskiwać w kierunku opiekuna, który natychmiast spieszy z pokarmem.

Pierwszolęgowe samczyki, mimo coraz intensywniejszej wymiany piórek, pilnie ćwiczą śpiewanie. Zwłaszcza popołudniami, kiedy do kanarkowego pokoju wpada bezpośrednio słońce, ptaszki wydzierają się jeden przez drugiego, a ja z nieco mocniejszymi okularami na nosie i notesem w rękach, rozszyfrowuje numery obrączek i stawiam krzyżyki Umiech Zwłaszcza jeden z młodych kanarków zaskakuje mnie absolutnie, bo mimo iż skończył dopiero trzy miesiące, śpiewa jak dorosły ptak. Musi to być jakiś wyjątkowo uzdolniony kanarek, bo nie pamiętam, aby jakiś młody kanarek w tym wieku tak poprawnie wykonywał wszystkie skomplikowane tury.  Co najdziwniejsze, ptaszek śpiewa przy ledwo uchylonym dziobku, co kanarkom barwnym zdarza się raczej rzadko... Będę miał tego śpiewaka na oku Umiech

Wczoraj wybrałem się na dłuższy spacer do pobliskiego lasku, który otoczony jest kilkoma bujnie porośniętymi ugorami. To tam właśnie rośnie bardzo dużo różnego zielska i traw, więc do domu wróciłem znowu z wielkim bukietem chwastów i traw, z którego dzisiaj rano przyrządziłem moim kanarkom „zielonoświątkowe“ pęczki ptasich specjałów... Przy okazji zrobiłem kilka fotek naszego lasku, które pozwalam sobie zamieścić jako ilustrację do dzisiejszego, świątecznego wpisu. Przy okazji zauważyłem, że powoli zaczynają wyrastać pręciki babki, które kanarki wprost uwielbiają. Myślę, że już gdzieś za tydzień można będzie wybrać się na pierwsze „żniwo“. Pręciki będą jeszcze co prawda niedojrzałe, ale kanarki objadają babkę we wszystkich fazach jej rozwoju: od niedojrzałych pączków przez kwiaty aż do dojrzałych, brązowawych nasion... Warty polecenia jest też wyrośnięty szczaw, tzn. jego nasiona, a także nasionka narduszki...

A oto wspomniane fotki z naszego, odległego o 0,5 km lasku wraz z przyległymi ugorami, porośniętymi wszelakim zielskiem...

            
            
            

Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Czerwca 16, 2009, 08:25:37 wysane przez feno-typ » Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #160 : Czerwca 02, 2009, 09:36:32 »

Wystudzana oliwkowa samiczka zniosła dzisiaj rano jajko na podłodze fruwalki… Szkoda mi ptaszka, ale nic niestety poradzić nie mogę i mam nadzieję, że na tym jednym jajku się skończy... Prawdopodobnie następne jajko zniesie też samiczka z lęgówki nr. 3, ta, która tak często kłóciła się ze swoim partnerem. Ptaszek bardzo uparcie obnosi po fruwalce paprochy i wciera się na półce z zieleniną, więc wszystko wskazuje na to, że i tym razem bez jajka się nie obędzie. Trudno, trzeba ten okres jakoś przetrwać...

Ósemka pisklęta z lęgówek 3 i 4 jest już razem w większej fruwalce. Wczoraj rano zaobserwowałem dość wyraŹną agresję samczyka w stosunku do dwóch najbardziej samodzielnych piskląt, więc nie pozostało mi nic innego, jak przenieść go do metalowej wolierki, a troje piskląt, którymi opiekowała się weteranka, dodać do piątki zajmującej fruwalkę... Maluchy tylko przez jakiś czas nawoływały opiekuna, ale bardzo szybko wzięły przykład ze starszych o dwa dni kuzynów i już po południu pożywiały się zupełnie samodzielnie. Gorzej było z oddzielonym od nich samczykiem, który nie mógł przyzwyczaić się do wolierkowego „rozgardziaszu” dokazującej młodzieży. W odróżnieniu od weteranki, samczyk bardzo wyraŹnie cierpiał, ciągle nerwowo atakował poszczególne młode ptaszki, a ponieważ te nie pozostawały mu dłużne, więc po jakimś czasie nerwowa atmosfera zaczęła się udzielać innym i w wolierce gonitwom i kłótniom nie było końca. Po kilku godzinach tych przepychanek zabrałem samczyka do wolnej lęgówki nr. 4, gdzie pozostanie on aż do rozpoczęcia pierzenia się, bo w tej chwili nie jest on jeszcze gotowy do życia w stadzie i potrzebuje własnego „rewiru”...

Tak więc cała piątka samczyków siedzi już samotnie w oddzielnych lęgówkach, wydziera się w niebo głosy, a ich opiekun czeka na rozpoczęcie okresu wymiany piór, żeby móc wreszcie przenieść ptaki do wspólnych wolierek, a lęgówki porządnie wymyć, przedzielić przegrodami i przygotować na kwatery dla trenowanych do wystaw młodych kanarków...

Wczoraj rano zaobrączkowałem ostatnią trójkę piskląt drugiej z oliwkowych samiczek. Niestety, także i w tym gniazdku dwoje piskląt zdradza szekowatość, sądząc po ich bardzo jasnych pazurkach... Co prawda ptaszki są jeszcze bardzo małe i pazurki mogą im trochę ściemnieć,  ale chyba jednak pozostaną wyraŹnie jaśniejsze od pozostałych... To z kolei oznacza, że na 18 młodych kanarków żółto-czarnych, siedem będzie szekowatych, czyli więcej jak 1/3...

Już za kilka dni sporządzę sobie dokładną analizę lęgów, którą opublikuję także w formie odrębnego sprawozdania...

Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Czerwca 16, 2009, 08:24:48 wysane przez feno-typ » Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #161 : Czerwca 05, 2009, 07:39:30 »

Rozsypały się te moje ptaszki, oj, rozsypały... Codziennie po pracy wchodząc do pokoju kanarkowego, „zamykam oczy“, czyli udaję, że nie widzę rozsypanej na podłodze „poduszki”, łapię odkurzacz i dopiero po 10 – 15 minutach oddycham z ulgą Umiech Najwięcej piór leci z metalowej, niebieskiej wolierki; kanarcza młodzież "wyliniała" , że aż przykro patrzeć... Na szczęscie apetyt ptaszkom dopisuje, więc znika też barwiony pokarm białkowy...

Pierzenie się rozpoczęły też niektóre dorosłe kanarki. To dobrze, bo w pokoju wreszcie robi się ciszej. Samczyki milkną jeden po drugim, a samiczki w tej polęgowej ciszy robią się coraz „chłodniejsze”...

Dzieciarnia z klatek 3 i 4, która obecnie dorasta w jednej z fruwalek, strasznie się na mnie obraziła i za każdym razem, gdy zbliżam się do klatki, reaguje totalną paniką. Powodem jest zbyt póŹne, związane z nieprzyjemnym wyłapywaniem, założenie ptaszkom dodatkowych obrączek zaciskowych. Zwykle robię to zaraz po wyfruwie kanarcząt z gniazdka, a więc w czasie, gdy są one jeszcze stosunkowo ufne, a przez nadmiar wrażeń związanych z opuszczeniem gniazdka, nie reagują paniką na procedurę zakładania obrączek, ale tym razem spóŹniłem się o dobry tydzień i obrączki założyłem ptaszkom w okresie, gdy poznały one już własne możliwości ucieczki i cała „akcja” związana była z dość mozolnym i długotrwałym wyłapywaniem... W rezultacie ptaszki boją się teraz mojej ręki, jak diabeł święconej wody. Wystarczy, że złapię za zewnętrzne karmidełko czy poidełko, a w fruwalce powstaje taka panika, że cała hodowla zamiera z przerażenia Smutny  Najgorsze, że dzieciarnia dostaje jeszcze ciągle pokarmy w kamionkowych miseczkach, które trzeba wstawiać do fruwalki... Reakcja po pojawieniu się ręki w przestrzeni klatki, to już nie jest panika, ale zbiorowa próba samobójstwa przez rozbicie się o ściany, żerdki i kratki... Nie mam pojęcia w jaki sposób przeprowadzę za tydzień tą nieszczęsną ósemkę do drewnianej wolierki. Chyba będę musiał całkowicie zacienić pokój, bo następne długotrwałe wyłapywanie tych panikarzy będzie oznaczało ostateczne skojarzenie mnie z czymś w rodzaju kanarkowego wampira...

Pisklęta w lęgówce oliwkowej samiczki ukończyły dzisiaj dwunasty dzień życia i są coraz „fajniejsze”. Ziewają, poprawiają zawiązki piórek, przeciągają się po przebudzeniu... Oczywiście mają już otwarte oczka i bacznie śledzą moje krzątanie się przy klatkach. Na przystawiony do klateczki gniazdowej palec nie reagują jeszcze „taktyką strusia”, czyli chowaniem główki w muldę gniazdka przy jednoczesnym wystawieniu do góry kuperka, ale otwierają dziobki, prosząc o pokarm. Pewnie za dwa, trzy dni zorientują się, że mój paluch nie ma nic wspólnego z jedzeniem i rozpoczną w/w „wypinanie się” na mnie... C’est la vie... Takie życie...

Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Lipca 01, 2009, 09:56:48 wysane przez feno-typ » Zapisane

Granos
Go
« Odpowiedz #162 : Czerwca 05, 2009, 08:16:57 »

Widzę ,ze sezon dobiega konca Mrugnicie...   Trochę mnie zdziwiło pierzenie ponieważ moje kanarki rok temu zaczęły pierzenie z początkiem sierpnia a wiec troche różnicy czasowej-nie wiem moze to przez to, że nie miały lęgów.Mam jedno pytanie: kiedyś czytałem Twoją relację z wybierania młodych do wystaw i tu właśnie to pytanie ile kanarki muszą mieć skończone miesięcy by można było dokonac takiego przeglądu odchowu?
Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #163 : Czerwca 06, 2009, 10:24:26 »

Widzę ,ze sezon dobiega konca Mrugnicie...   Trochę mnie zdziwiło pierzenie ponieważ moje kanarki rok temu zaczęły pierzenie z początkiem sierpnia a wiec troche różnicy czasowej-nie wiem moze to przez to, że nie miały lęgów.Mam jedno pytanie: kiedyś czytałem Twoją relację z wybierania młodych do wystaw i tu właśnie to pytanie ile kanarki muszą mieć skończone miesięcy by można było dokonac takiego przeglądu odchowu?

Cześć Granos

Z całą pewnością powodem tak póŹnego rozpoczęcia wymiany piór u Twoich kanarków spowodowana była brakiem lęgów, bo jeśli dorosłe ptaki przynajmniej trzykrotnie miały pisklęta, to zwykle natychmiast po wystudzeniu, a nawet w jego trakcie, rozpoczynają wymianę piór. Jest to chyba zależne od poziomu hormonów, który u parek lęgowych jest zupełnie inny niż u ptaków, które lęgów nie przechodziły...

Co do wstępnej selekcji ptaków do wystaw, to powiedziałbym, że nie ma ona jakiegoś ściśle określonego „punktu startowego“; ptaki należy oglądać po kątem ewentualnego wystawienia od samego początku, dobrze jest robić sobie notatki, porównywać kandydatów ze standardem itd. Ważne jest też ustalenie płci ptaków, bo poza mozaikami, gdzie samiczki mają swoją kategorię, na wystawy wybiera się zwykle samce, bo są po prostu większe, mają mocniejsze kolory, lepszą postawę itd., więc obserwacja stada powinna być przeprowadzana także i pod tym kątem.

Jeśli chodzi Ci o moment, w którym ptaki do wystaw umieszcza się w pojedynczych klatkach treningowych, to z tym też bywa róznie. Czasem młode kanarki przechodzą młodzieżowe pierzenie już w takich klatkach, co eliminuje niebezpieczeństwo wzajemnego rujnowania sobie upierzenia (np.  koronki), a także ogranicza praktycznie do minimum możliwość złamania sobie piór długich, do którego dochodzi najczęściej w większych wolierach... Z drugiej strony zbyt długie trzymanie młodego ptaka w ciasnej klatce treningowej, bez możliwości wyładowania nagromadzonej energii może być powodem pewnej ospałości i apatii ptaka, która robi na sędziach bardzo negatywne wrażenie... Często dochodzi też po prostu do zapasienia, jeśli ptaki zbyt obficie się karmi, np. podaje się barwiony pokarm białkowy, co w okresie pierzenia się jest przecież konieczne...

Myślę zatem, że – podobnie jak w innych sprawach – najlepszy jest kompromis, czyli trzymanie ptaków w wolierze do czasu, w którym konkretny kanarek prawie zupełnie się już wypierzy, ale na tyle wcześnie, żeby do terminu pierwszej wystawy było jeszcze dość czasu na ewentualne odrośnięcie usuniętych, złamanych piór długich i przyzwyczajenie go do ciasnej klatki... W zależności zatem od daty wyklucia się danego kandydata może to być już koniec lipca, sierpień, czy nawet pierwsza połowa września... Koniec września może już być problematyczny, bo młody kanarek, który dotychczas przebywał w większej wolierze, potrzebuje kilku tygodni do całkowitego przyzwyczajenia się do ciasnoty klatki treningowej, czy – pod koniec treningu – do klatki wystawowej, a w paŹdzierniku zwykle zaczynają się już pierwsze, lokalne wystawy.

Nie wiem, czy prenumerujesz Exotę, ale tam w piątym, tegorocznym numerze (wrzesień-paŹdziernik) ukaże się odcinek mojej całorocznej serii artykułów, który poświęcony będzie właśnie przygotowywaniu ptaków do wystaw... Jeśli więc temat Cię interesuje, a pisma nie prenumerujesz, kup sobie przynajmniej ten numer Umiech

Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Lipca 01, 2009, 09:56:19 wysane przez feno-typ » Zapisane

Granos
Go
« Odpowiedz #164 : Czerwca 06, 2009, 12:21:36 »

Cytuj
Cześć Granos

Z całą pewnością powodem tak póŹnego rozpoczęcia wymiany piór u Twoich kanarków spowodowana była brakiem lęgów, bo jeśli dorosłe ptaki przynajmniej trzykrotnie miały pisklęta, to zwykle natychmiast po wystudzeniu, a nawet w jego trakcie, rozpoczynają wymianę piór. Jest to chyba zależne od poziomu hormonów, który u parek lęgowych jest zupełnie inny niż u ptaków, które legów nie przechodziły...

Co do wstępnej selekcji ptaków do wystaw, to powiedziałbym, że nie ma ona jakiegoś ściśle określonego „punktu startowego“; ptaki należy oglądać po kątem ewentualnego wystawienia od samego początku, dobrze jest robić sobie notatki, porównywać kandydatów ze standardem itd. Ważne jest też ustalenie płci ptaków, bo poza mozaikami, gdzie samiczki mają swoją kategorię, na wystawy wybiera się zwykle samce, bo są po prostu większe, mają mocniejsze kolory, lepszą postawę itd., więc obserwacja stada powinna być przeprowadzana także i pod tym kątem.

Jeśli chodzi Ci o moment, w którym ptaki do wystaw umieszcza się w pojedynczych klatkach treningowych, to z tym też bywa róznie. Czasem młode kanarki przechodzą młodzieżowe pierzenie już w takich klatkach, co eliminuje niebezpieczeństwo wzajemnego rujnowania sobie upierzenia (np.  koronki), a także ogranicza praktycznie do minimum możliwość złamania sobie piór długich, do którego dochodzi najczęściej w większych wolierach... Z drugiej strony zbyt długie trzymanie młodego ptaka w ciasnej klatce treningowej, bez możliwości wyładowania nagromadzonej energii może być powodem pewnej ospałości i apatii ptaka, która robi na sędziach bardzo negatywne wrażenie... Często dochodzi też po prostu do zapasienia, jeśli ptaki zbyt obficie się karmi, np. podaje się barwiony pokarm białkowy, co w okresie pierzenia się jest przecież konieczne...

Myślę zatem, że – podobnie jak winnych sprawach – najlepszy jest kompromis, czyli trzymanie ptaków w wolierze do czasu, w którym konkretny kanarek prawie zupełnie się już wypierzy, ale na tyle wcześnie, żeby do terminu pierwszej wystawy było jeszcze dość czasu na ewentualne odrośnięcie usuniętych, złamanych piór długich i przyzwyczajenie go do ciasnej klatki... W zależności zatem od daty wyklucia się danego kandydata może to być już koniec lipca, sierpień, czy nawet pierwsza połowa września... Koniec września może już być problematyczny, bo młody kanarek, który dotychczas przebywał w większej wolierze, potrzebuje kilku tygodni do całkowitego przyzwyczajenia się do ciasnoty klatki treningowej, czy – pod koniec treningu – do klatki wystawowej, a w paŹdzierniku zwykle zaczynają się już pierwsze, lokalne wystawy.

Nie wiem, czy prenumerujesz Exotę, ale tam w piątym, tegorocznym numerze (wrzesień-paŹdziernik) ukaże się odcinek mojej całorocznej serii artykułów, który poświęcony będzie właśnie przygotowywaniu ptaków do wystaw... Jeśli więc temat Cię interesuje, a pisma nie prenumerujesz, kup sobie przynajmniej ten numer

Pozdrawiam

Dziękuję za tak  rozwinięta wypowiedŹ! Nowa Exotę prenumeruję i zawsze z checia czytam tegoroczne artykuły o lęgach-gratuluję! W pytaniu miałem na myśli kiedy ma się w miarę dokładny obraz ptaka ,który za jakiś czas ma byc kandydatem na wystawy.Z racji ,ze chciałbym zadebiutować w tym roku na wystawie z borderami mini  to warto wcześniej się wypytać Mrugnicie.Mam trochę zcas ponieważ łódŹ organizuje wystawę raczej na poczatku listopada co dla mnie lepiej poniewaz przez póŹniejsze rozpoczecie lęgów przez bordery dopiero wychowywany jest 2 lęg ale juz się ciesze ,że bedę miał 7 borderów do wyboru juz z 2 lęgów. Jeszcze raz dziękuję za odpowiedŹ!
Zapisane

Strony: 1 ... 9 10 [11] 12 13   Do gry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Zdjęcie miesiąca

Dziaa na MySQL Dziaa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2018, Simple Machines
Kanarki - Wortal Jacky & Mark
Prawidowy XHTML 1.0! Prawidowy CSS!