Obecnie młode wyszły już z gniazda kilka dni temu, ale większość czasu spędzają jeszcze na podłodze klatki a nie na żerdkach, stąd - nie mogę w 100% ocenić sprawności chwytnej nóg. Kilka z nich jest na pewno w porządku, w tym dwa zaobrączkowane - bo je akurat widziałam na żerdkach - ale reszta jeszcze do obserwacji.
Metody dobre, jak najbardziej - wykonałam wszystkie, więc któraś podziałała albo grupowo zadziałały - tego nie wiadomo
W każdym razie - trzeciego i czwartego dnia od obrączkowania samica wyrzucała jeszcze pojedyncze pisklęta i tylko raz dziennie. Potem dała spokój, a być może - same pisklęta urosły już na tyle by się obronić przed wyciągnięciem za nogę z gniazda, bądź też były po prostu już zbyt ciężkie tego nie wiadomo. Potem przez kilka dni co dziennie musiałam pisklakom smarować nogi i poprawiać obrączki, bo jednak były ewidentnie przez samicę przesuwane na nadgarstek. Nogi były popuchnięte w dwóch przypadkach - stąd moje obawy czy nie połamane. Teraz już po wyjściu z gniazda stąpają raczej zdrowo - nie widziałam kulejących, więc może jednak wszystko dobrze się skończyło - liczę na to.
Taka drobna uwaga odnośnie metody polegającej na założeniu drugiego znacznika samicy - u mnie samica otarła sobie nim nogę - to był znacznik zaciskowy aluminiowy, a miała już na nodze plastikowy. Na drugi dzień zdjęłam jej ten znacznik i jej również smarowałam nogę maścią z propolisem - bolała ją noga ze trzy dni po zdjęciu znacznika, potem przeszło. Trzeba więc jednak uważać z tymi podwójnymi znacznikami - jeden ptak to zniesie, inny będzie szarpał i się pokaleczy.
Mój dylemat teraz brzmi - czy obrączkować młode drugiego lęgu u tej samicy... są już dwa jajka... szczerze powiem że się boję :/