Zdjęcie miesiąca

Kanarki - Wortal Jacky & Mark
Grudnia 08, 2025, 08:53:17 *
Witamy, Go. Zaloguj si lub zarejestruj.

Zaloguj si podajc nazw uytkownika, haso i dugo sesji
Aktualnoci: Tutaj poznasz wszystko o kanarkach i ptakach egzotycznych.
   
  Strona gwna Pomoc Linki Zaloguj si Rejestracja  

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej Polityce prywatności.

Strony: 1 ... 3 4 [5] 6 7 ... 13   Do dou
  Drukuj  
Autor Wtek: Lęgi 2009 u feno-typa  (Przeczytany 96061 razy)
0 uytkownikw i 1 Go przeglda ten wtek.
feno-typ
Go
« Odpowiedz #60 : Lutego 19, 2009, 09:01:27 »

Cierpliwość się opłaciła:) Dzisiaj rano druga z oliwkowych samiczek przykucnęła wreszcie do krycia, a samczyk bardzo wzorcowo spełnił swą powinność:) Pozostawiłem parkę jeszcze jakiś czas razem, ale do drugiej kopulacji już nie doszło. Wręcz przeciwnie, samiczka po jakimś czasie znowu zrobiła się agresywna, więc ptaki ponownie rozdzieliłem. Wieczorem spróbuję ponownie je połączyć, no i oczywiście jutro rano... Myślę, że najpóŹniej w czasie weekendu będę musiał zawiesić tej parce klateczkę gniazdkową. Ciekawe, czy samiczka po okresie wzmożonych kopulacji dalej będzie objawiała agresję w stosunku do partnera. Jeśli tak, to samczyk powróci do pierwszej samiczki i pomoże jej w wychowywaniu piskląt, a druga partnerka pozostanie w lęgówce sama...

Ponieważ regularne przykucanie zasygnalizowała jedna z pechowych samiczek, a mianowicie ta, która nie miała ochoty wysiadywać trzech zniesionych jajek pierwszego lęgu, połączyłem ją ponownie z nieintensywnym samczykiem Perriego, a ten natychmiast kilkakrotnie ją „obsłużył”. Nie pozostało mi więc nic innego jak pozostawić ptaki razem i zawiesić klateczkę gniazdkową.

Ostatnia, moim zdaniem jeszcze niezbyt dojrzała lęgowo samiczka (ta od jednego karłowatego jajeczka), nieustannie nawołuje się z niewidocznym samczykiem, ale zachowań lęgowych jeszcze nie zdradza. Tym razem postanowiłem ostatecznie rozdzielić oba ptaki, bo chyba jednak przydzielę jej innego, bardziej doświadczonego intensywnego samczyka od F. Perriego z 2006 roku, a jej dotychczasowego partnera pozostawię w roli „zapiewajły” w osobnej klatce, żeby swoim śpiewem animował parki do kopulacji. Dobrze, że zbliża się weekend i będę mógł w spokoju „poeksperymentować” i poobserwować moje ptaki... Myślę, że od przyszłego tygodnia cała pozostała trójka samiczek rozpocznie budowę gniazd, a pod koniec tygodnia pojawią się pierwsze jajeczka...
« Ostatnia zmiana: Lutego 23, 2009, 01:59:53 wysane przez feno-typ » Zapisane

Rafał
Uczeń4
Nowy użytkownik
****
Offline Offline

Warszawa
Wiadomoci: 311


« Odpowiedz #61 : Lutego 19, 2009, 10:27:03 »

Noooo... nareszcie Umiech

Jak widać w większości przypadków złotym środkiem okazuje się... cierpliwość. Widać, że lęgi nabrały właściwego "pędu". Fajnie. Dużo się u Ciebie teraz dzieje Jurku. Czekam na kolejne wiadomości i pozdrawiam!
Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #62 : Lutego 21, 2009, 08:34:13 »

Nieraz trzeba zaufać naturze:) I mieć wprost anielską cierpliwość...

Druga samiczka czarno-żółta (oliwkowa) pomimo pierwszej udanej kopulacji zachowywała się fatalnie. Widząc jak agresywnie tępi samczyka zaraz po każdej kolejnej próbie połączenia parki, byłem po prostu załamany. żadnego zainteresowania gniazdem, ściółką czy w ogóle lęgami; nawet dziobkowanie ustało zupełnie...

W piątek z rana, przy powolnym rozjaśnianiu światła, samiczka zaczęła przykucać, więc pełen nadziei usunąłem przegrodę... Ptak natychmiast zmienił się nie do poznania i zamiast kucania w klacie rozpoczęła się... wolna amerykanaka. Tego już było mi za wiele. Pomyślałem sobie, że widać ptaszysko potrzebuje twardego pazura samczyka i takie rozdzielanie parki po każdej gonitwie nic nie da. Zadałem więc ptakom karmę i po prostu pojechałem do pracy. Oczywiście cały dzień myślałem o tej parce, w drodze powrotnej już w aucie żartowałem nawet z żoną, że prawdopodobnie  pokój kanarkowy tonie w oliwkowych piórach, albo może nawet jednego z ptaków znajdziemy martwego w rogu klatki... Z duszą na ramieniu wszedłem do pokoju kanarkowego... i zupełnie mnie zatkało! Oliwkowa samiczka siedziała w prawie gotowym gniazdku! No dosłownie szok! żadnych piór na podłodze, żadnych walk... Natychmiast chwyciłem za aparat fotograficzny i pstryknąłem niżej zamieszczone zdjęcie.

Po jakimś czasie samiczka zeskoczyła z gniazdka, przykucnęła do krycia, ale samczyk wyraŹnie nie miał ochoty przyjąć zaproszenia... Znam takie sytuacje z okresu godowego poprzednich parek; samce zachowywały się w ten sposób po „wyczerpujących“ częstych kopulacjach, więc i w tym przypadku ptaki musiały kopulować dosłownie cały dzień! Oliwkowa samiczka uparcie nie zmieniała pozycji i dalej czekała na samczyka, który po kilkunastu sekundach, tak jakoś ociągając się spełnił w końcu swą powinność...

Zajrzałem do klateczki gniazdkowej i stwierdziłem, że gniazdko jest już w połowie gotowe, a w koszyczku na materiał pozostały tylko resztki ściółki...

Dzisiaj rano od 6.00 do 7.30 naliczyłem siedem kopulacji, z których prawie każda wyglądała mi na prawidłową; samiczka uwija się przy budowie gniazdka, samczyk donosi materiał, karmi ją na żerdkach i gnieŹdzie:)

* * *

Wczoraj wieczorem umieściłem intensywnego samczyka Perriego ponownie w klatce nieintensywnej młodej samiczki, tej od jednego, karłowatego jajeczka. Już w czwartek wieczorem ptaki odbyły prawidłową kopulację, więc byłem pewny, że wszystko jest na dobrej drodze, a zamiana przyniesie lepsze efekty... Niestety ptaki prawie natychmiast zaczęły ze sobą walczyć. Na dodatek druga z samiczek tego samca, wysiadująca cztery jajka w górnej klatce lęgowej, sfrunęła z gniazda i zaczęła tak żałośnie i głośno nawoływać nieobecnego samczyka, że w pokoju powstał niesamowity harmider! Ptaki w pozostałych klatkach również wydzierały się coraz głośniej, więc aby uspokoić powstałą sytuację natychmiast zwróciłem samca poprzedniej samiczce...

Oczywiście zmartwiła mnie ta sytuacja, bo po pierwszej czwartkowej udanej kopulacji wydawało mi się, że będę mógł po prostu zamienić oba samce, a tu taki cyrk... Na dodatek poprzedni partner tej samiczki, usłyszawszy jej nawoływanie w czasie bójki, próbował dziobkiem rozebrać kratki klatki, w której go umieściłem... Zgasiłem więc na moment światło, złapałem delikwenta i ponownie połączyłem z jego dawną wybranką... Kompletnie mnie zatkało, bo ptaki natychmiast odbyły kopulację, tak jakby zamieszania sprzed kilku minut wcale nie było!

No cóż, pozwolę sobie w tym miejscu na sparafrazowanie pewnego znanego powiedzonka (myślę, że Pan Bóg sie na mnie nie obrazi:)), a mianowicie, że: „człowiek planuje, a... ptak decyduje“... Także i ta samiczka rozpoczęła dzisiaj budowę gniazdka, a samczyk nie odstępuje jej na krok...

O pełne szczęście feno-typa postarała się trzecia z samiczek, ta od porzuconych trzech jajek, która o 7.00 do gotowego już gniazdka zniosła swoje pierwsze jajko drugiego lęgu...

Dzisiaj dokonałem ostatniej kontroli jajek w gniazdach czterech wysiadujących samiczek. Wszystko jest w najlepszym porządku. Piętnastka zarodków „fika“ w jajkach, jakby nie mogła doczekać się klucia. Jako że już we wtorek przypada pierwszy termin, dzisiaj i jutro pozwolę ptakom na porządną kąpiel, a w poniedziałek pierwsza z samiczek (oliwkowa) dostanie trochę pokarmu białkowego...

Pozdrawiam

« Ostatnia zmiana: Lutego 23, 2009, 02:00:39 wysane przez feno-typ » Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #63 : Lutego 23, 2009, 08:12:30 »

Dzisiaj wieczorem mija trzynasta doba wysiadywania jajek przez pierwszą oliwkową samiczkę z klatki nr. 5. Ptaszek wykąpał się w sobotę i wczoraj bardzo dokładnie, zupełnie jakby wiedział, że jajkom potrzebne jest nieco więcej wilgoci. Szczególnie wczoraj po południu samiczka wróciła na gniazdo jeszcze całkiem mokra i dopiero tam wyschła po kilkunastu minutach. Dzisiaj rano wymieniłem jej mieszankę ziaren, podałem świeże kiełki i łyżeczkę do herbaty pokarmu jajecznego. Tym razem przyrządziłem pokarm jajeczny samodzielnie, bo od lat w pierwszych dwóch, trzech dniach podaję pokarm, w którym jest przewaga jajka. Samiczka z wyraŹnym apetytem połykała kruszonkę.

Druga z oliwkowych samiczek (z lęgówki nr. 1) także opycha się pokarmem białkowym, jarzynkami i skiełkowanym ziarnem. Szczególnie przypadł jej do gustu surowy ogórek...  Dalej bez jakichkolwiek problemów kopuluje z samczykiem i od dwóch dni sypia na pustym jeszcze gniazdku. Jutro spodziewam się jej pierwszego jajka.

Jej sąsiadka „z góry” czyli nieintensywna młoda samiczka z lęgówki nr. 2 zniosła dzisiaj swoje drugie jajko. Tym razem również ona wydaje się być dobrze przygotowana do roli kanarczej matki, ciągle poprawia coś przy gniazdku i dość długo na nim przesiaduje. Jako jedyna nie nocowała jeszcze na atrapie jajka, ale myślę, że dzisiejszego wieczora już się na to zdecyduje. Samczyk karmi ją bardzo czule i często.

Druga z samiczek nieintensywnego samczyka od Perriego z lęgówki nr. 6 również znosi jajka; dzisiaj wymieniłem na atrapę jej trzecie, które tym razem z całą pewnością nie będzie ostatnie, jak to było w pierwszym, nieudanym lęgu... Ptaszek ma wilczy apetyt, objada się barwionym pokarmem białkowym i zbiera z podłogi okruszyny skorupek, więc czwarte jajko pojawi się z całą pewnością. Zwykle kanarzyce, które miały skromny pierwszy lęg, „odbijają” to sobie za drugim razem, więc wcale nie wykluczam, że tym razem nie skończy się nawet na czterech jajkach... Jak tylko samiczka ostatecznie zasiądzie na lęgu, spróbuję zabrać jej samczyka i połączyć go ponownie z jego pierwszą samiczką, weteranką z lęgówki nr. 7, w gniazdku której w Środę Popielcową wykluje się pięcioro piskląt... Także czwórka piskląt z klatki nr. 3 powinna wykluć się pojutrze; natomiast ostatnie, czwarte gniazdo w klatce nr. 4 „ożyje” dopiero w piątek.

Pozdrawiam
Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #64 : Lutego 25, 2009, 09:52:25 »

Wczorajszego poranka w mojej hodowli doszło do zupełnie niespodziewanego dramatu. Pierwsza z oliwkowych samiczek z lęgówki nr. 5 po trzynastu dniach i kilku godzinach wysiadywania dwóch jajeczek, nagle porzuciła gniazdko. O godz. 6.00 rano, zaraz po rozjaśnieniu światła ptaszek zeskoczył z gniazdka i ... już do niego nie wrócił. Na początku wydawało mi się, że samiczka robi sobie wyjątkowo długą przerwę, ale kiedy o 6.30 ciągle jeszcze zajęta była czyszczeniem piórek, a potem rozbiegła się po klatce, zacząłem się poważnie niepokoić. Mijały długie minuty, a ptak na gniazdo nie tylko nie wracał, ale nawet ani razu doń nie zajrzał... Do pracy z żoną wychodzimy o siódmej, więc w kilka minut przed wyjściem, musiałem podjąć jakąś decyzję. Prześwietliłem raz jeszcze oba jajeczka, ale jak to zwykle przed samym kluciem, za pomocą lampeczki nic konkretnego nie można było dostrzec, a na spławienie jajek nie było już czasu. Zabrałem więc oba jajeczka i podłożyłem je czerwono-czarnej samiczce z lęgówki nr. 3, która wysiadywała czwórkę swoich jajek. Odczekałem chwilę, chcą się przekonać, czy ptak wróci do gniazdka, które się tak nagle wypełniło i dopiero gdy samiczka bez jakichkolwiek problemów rozsiadła się na sześciu jajeczkach, pojechaliśmy do pracy.

Oczywiście cały dzień zastanawiałem się, co mogło być przyczyną tak póŹnego porzucenia gniazdka przez oliwkową samiczkę, w zasadzie już po terminie klucia, czyli po trzynastu dniach pilnego wysiadywania. Przychodziły mi do głowy rożne pomysły i uzasadnienia, ale żadne nie wyjaśniało sprawy jednoznacznie. Być może pisklęta w jajeczkach obumarły, a samiczka nie czując życia, straciła ochotę do dalszego wysiadywania? Może reakcję wywołał brak w klatce samczyka, z którym samiczka nawoływała się już od jakiegoś czasu? A może gniazdko miało złą formę (wydawało mi się nieco za głębokie) i samiczka miała utrudniony kontakt z jajkami... Przyczyny typu „pasożyty w gniazdku” czy inne zewnętrzne przeszkody w wysiadywaniu nie wchodziły w rachubę; także kondycyjnie i zdrowotnie samiczka prezentuje się bez zarzutu... Na wszelki wypadek pozostawiłem jej gniazdko z dwiema plastikowymi atrapami jajek, bo gdyby miało się okazać, że po południu zastanę ptaka na gniazdku, byłem gotowy zwrócić mu jajeczka, czy nawet już wyklute pisklęta... Czwórka piskląt mamki miała się wykluć dopiero dzisiaj, więc gdyby w jej gniazdku młode pojawiły się już wczoraj, byłyby to z całą pewnością właśnie dwa podrzutki... Oczywiście jajeczka oliwkowej samiczki zaznaczyłem flamastrem, co zresztą nawet nie było tak bardzo potrzebne, bo wyglądem odróżniały się one od pozostałych dość wyraŹnie.

Niestety po powrocie do domu zastałem kompletnie zdewastowane gniazdko oliwkowej samiczki, atrapy jajek przyrzucone zostały ściółką, której pełno było też w klatce, a ptaszek „kręcił młynki” bardzo intensywnym trylem nawołując odpowiadającego jej z sąsiedniej klatki samczyka...

Na szczęście mamka z klatki nr. 3 dalej dzielnie siedziała na gniazdku. Oczywiście byłem ciekawy, czy pojawiły się w nim podrzutkowe pisklęta i gdy tylko ptak zeskoczył z muldy, zajrzałem do środka... W gniazdku w dalszym ciągu leżało sześć jajek... Zdjąłem koszyczek, aby na stole dokładniej sprawdzić, czy nie ma na skorupkach podrzutkowych jajek pęknięć, ale niczego takiego nie stwierdziłem... Moje przekonanie, że pisklęta chyba jednak obumarły umocniło się jeszcze bardziej, zwłaszcza, że mijała właśnie 14 doba i klucie powinno się już rozpocząć. Nieco rozczarowany, powiesiłem koszyczek z powrotem na drzwiczkach i zająłem się pozostałymi ptakami.

Ok. godziny 18.00 moją uwagę zwróciła samiczka-weteranka z klatki nr. 7, która bardzo często zaglądała do gniazdka i ciągle się na nim poprawiała. Także u niej mijała właśnie trzynasta doba od początku wysiadywania, więc teoretycznie mogło się właśnie rozpocząć klucie, tym bardziej, że to właśnie ta doświadczona samiczka wysiadywała jajka najintensywniej (pisałem o tym poprzednio)... I rzeczywiście, w pół godziny póŹniej, ptaszek wydobył z gniazdka połówkę skorupki i wyniósł ja na zewnątrz! Oczywiście natychmiast zajrzałem do środka i okazało się, że jedno pisklę jest już całkowicie wolne od skorupek, a drugie siedzi jeszcze w dolnej połówce...

* * *

Dzisiejszego ranka czekały mnie następne niespodzianki.
Światło rozjaśniłem już krótko po godz. 5-tej, a więc w pół godziny wcześniej niż zwykle. W obu gniazdkach z klującymi się pisklętami natychmiast zrobił się ruch. Weteranka wyniosła trzy skorupki, a mamka jedną... Kontrola gniazd wykazała czworo piskląt u starszej samiczki i troje u mamki... Oczywiście najbardziej interesowało mnie, czy wśród wyklutych piskląt mamki jest także jakieś podrzutkowe. Ku mojej wielkiej radości stwierdziłem, że rzeczywiście jedno z dwóch podrzuconych wczoraj jajek (naznaczone flamastrem) „znikło”, więc któreś z trzech piskląt musi być pisklęciem oliwkowej samiczki! Natychmiast przyjrzałem się dokładniej pozostałym trzem niewyklutym jajkom i stwierdziłem, że również drugie jajko podrzutkowe ma niewielkie pęknięcia, więc pisklę jednak żyje! Pozostałe dwa jajeczka nie wykazywały jeszcze żadnych pęknięć, a zatem sprawa się jeszcze trochę przeciągnie.

Do czasu wyjścia z domu do pracy zdążyłem jeszcze sprawdzić piąte jajeczko weteranki, w którym tym razem bardzo wyraŹnie widać było rytmicznie poruszające się pisklę, więc jestem niemalże pewny, że po powrocie do domu w tym „wzorowym” gniazdku zastanę „komplet” czyli piątkę wyklutych pisklaków... Obie świeżo upieczone mamy kilkakrotnie nakarmiły proszące o pokarm maleństwa...

* * *

Oliwkowej samiczce postanowiłem udzielić kilkudniowego „urlopu”, zabrałem jej więc  gniazdko, które (wraz z samczykiem) wróci do niej dopiero w czasie weekendu. Przyczyny porzucenia lęgu nie udało mi się zatem jednoznacznie ustalić, ale decyzja o zabraniu jajeczek była słuszna. Jedynym sensownym wytłumaczeniem może być fakt bardzo wczesnego rozpoczęcia lęgów, być może zbyt słaby jeszcze instynkt macierzyński i brak doświadczenia... No cóż, takie rzeczy się zdarzają, nie ma co załamywać rąk; pozostaje mieć nadzieję, że następnym razem wszystko odbędzie się już bezproblemowo. Dla pewności pozostawię tym razem samczyka aż do wyklucia się piskląt drugiego lęgu; druga z oliwkowych samiczek będzie musiała poradzić sobie z wykarmieniem piskląt sama...

* * *

Trzy pozostałe samiczki zniosły następne jajeczka: druga oliwkowa samiczka swoje pierwsze, jej sąsiadka „z góry” czyli z klatki nr. 2 czwarte, a intensywna samiczka w lęgówce nr. 6 – piąte. Dwie ostatnie rozpoczęły już właściwe wysiadywanie; pierwsza rozpocznie je prawdopodobnie w sobotę...

Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Lutego 25, 2009, 12:59:34 wysane przez feno-typ » Zapisane

Rafał
Uczeń4
Nowy użytkownik
****
Offline Offline

Warszawa
Wiadomoci: 311


« Odpowiedz #65 : Lutego 25, 2009, 03:58:10 »

Widzę, że bez problemów się nie obyło! Jednak wszystko dobrze się skończyło. Gratuluję pierwszych piskląt w tym roku!

Ciekawi mnie teraz tylko co zrobić z wychowującą (prawdopodobnie 6 piskląt) samicą? Przecież jako czerwono-czarnej samicy będziesz prawdopodobnie podawał kantaksantynę. Co w takim razie z "oliwkowymi maluchami"? Tak mnie naszło i ciekaw jestem co zrobisz Jurku, gdyż chyba oliwkowym ptakom nie potrzeba czerwonego barwnika!?
Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #66 : Lutego 25, 2009, 05:46:38 »

Ciekawi mnie teraz tylko co zrobić z wychowującą (prawdopodobnie 6 piskląt) samicą? Przecież jako czerwono-czarnej samicy będziesz prawdopodobnie podawał kantaksantynę. Co w takim razie z "oliwkowymi maluchami"? Tak mnie naszło i ciekaw jestem co zrobisz Jurku, gdyż chyba oliwkowym ptakom nie potrzeba czerwonego barwnika!?

Tak, Rafał, masz rację, to jest pewien problem, ale dla mnie raczej drugorzędny:)
Podejmując decyzję o podłożeniu jajeczek, chodziło mi przede wszystkim o uratowanie piskląt.

Ale sprawa dobarwiania też oczywiście zaprzątała mi myśli i pozwolę sobie je niniejszym przedstawić.
Otóż zupełnie teoretycznie kanarki żółto-czarne nie powinny reagować na kantaksantynę, bo brakuje im genu umożliwiającego odkładanie tego barwnika w upierzeniu. Ich lipochromem jest żółć, a nie czerwień... Będę więc miał okazję przekonać się, czy rzeczywiście tak jest. Gdyby ptaki jednak choćby trochę się zabarwiły, wykluczałoby je to automatycznie z grona ewentualnych kandydatów na wystawy, ale tak po prawdzie ja wcale nie zamierzałem w tym roku wystawiać tej odmiany, więc nie ma żadnego problemu. W czasie młodzieżowego pierzenia się podzielę wszystkie młode ptaki według koloru, więc także i te, karmione za młodu pokarmem z kantaksantyną, powinny stać się na nowo żółto-czarne...

W tym roku chcę się skupić na hodowli w miarę poprawnych kanarków czerwono-czarnych, które chciałbym pokazać na jesiennych wystawach; na żółto-czarne przyjdzie jeszcze pora. Umówiłem się jesienią z F. Perrim, który obiecał mi odsprzedać kilka dobrych ptaków żółto-czarnych ze swojej hodowli, więc ewentualne błędy w wybarwieniu nie są obecnie aż tak istotne.

Poza tym, to tylko dwa pierwsze kanarki tej odmiany, więc z całą pewnością doczekam się jeszcze wielu następnych i mam nadzieję, że z pozostałymi wszystko odbędzie się bez problemów...

Tak przy okazji.
Właśnie wróciłem po pracy do domu i sprawdziłem oba gniazdka. U samiczki z lęgówki nr. 7 (weteranka!), tak jak przewidywałem w porannym wpisie, jest komplet – pięć przepięknych pisklaków. Wykluły się też następne pisklęta nieintensywnej mamki z klatki nr. 3, w tym drugi „podrzutek“! W gniazdku zostało jeszcze jedno, ostatnie jajko, ale pisklę w nim jest bardzo ruchliwe i już rozpoczęło nacinanie skorupki. Prawdopodobnie za godzinę lub dwie także i w tym gniazdku będzie zatem komplet, czyli pełna szóstka...

Mamka ma stałego partnera i chociaż narazie parka jest rozdzielona siatką, w czasie weekendu, gdy pisklęta będą już nieco starsze, spróbuję dopuścić do nich samczyka, modląc się, aby samiczka jego obecność zaakceptowała i aby on również udzielał się w wykarmianiu szóstki piskląt...

To samo chcę także zrobić z samiczką-weteranką, której partner siedzi jeszcze piętro niżej z drugą samiczką... Ta rozpoczęła dzisiaj właściwe wysiadywanie, więc być może, zamiast nudzić się z bezczynności, samczyk pomoże przy wykarmianiu piątki własnych piskląt swojej pierwszej partnerce... Zobaczymy.

Jutro mija trzynasta doba wysiadywania czterech zalęgniętych jajek przez samiczkę z lęgówki nr. 4, więc najpóŹniej w piątek dopełni się pierwszolęgowa piętnastka...

Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Lutego 25, 2009, 06:05:44 wysane przez feno-typ » Zapisane

tymm
Uczeń2
Nowy użytkownik
**
Offline Offline

Tytuły: Hodowca Roku 2012
Wiadomoci: 376



« Odpowiedz #67 : Lutego 25, 2009, 06:02:00 »

Gratuluje pierwszych piskląt i czekam na dalsze relacje.
Pozdrawiam!
Zapisane

Rafał
Uczeń4
Nowy użytkownik
****
Offline Offline

Warszawa
Wiadomoci: 311


« Odpowiedz #68 : Lutego 25, 2009, 09:29:23 »

No właśnie! Tak mi ten temat od razu przyszedł do głowy i postanowiłem zapytać Mrugnicie Wiadomym jest, że przeżycie młodych jest sprawą priorytetową! Ciesze się tym samym, że wszystko masz przemyślane i wiesz co robisz!

Widzę, że po powrocie do domu czekały na Ciebie kolejne "niespodzianki". Oby wszystko układało się nadal tak pomyślnie. Podobnie zaczynamy te sezon i obyśmy go dobrze zakończyli!

Pozdrawiam.
Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #69 : Lutego 27, 2009, 01:33:43 »

Zgodnie z przewidywaniami, wczoraj w ciągu dnia wykluło się ostatnie pisklę w gniazdku z dwoma podrzutkami, bo kiedy popołudniu zajrzałem do muldy i lekko trąciłem palcem kratkę klateczki gniazdowej, natychmiast podniosło się do góry sześć rozwartych maleńkich dziobków. Wszystkie pisklęta wyglądały zdrowo, puszek zdążył już wyschnąć, a ścianki gniazdka były pięknie posprzątane z kupek.

Widząc, że samiczka-mamka nie zdradza żadnych obaw przed oddzielonym od niej i gniazda samczykiem, postanowiłem parkę ponownie połączyć i ostrożnie wyjąłem siatkową przegrodę. Samczyk natychmiast podążył ku gniazdu, zupełnie jakby wiedział, że zaszły w nim ogromne zmiany. Usiadł na brzegu muldy i dobre 5 minut przyglądał się pisklętom, ciągle kręcąc główką. Jest to intensywny samczyk Perriego z 2006 roku, który odbył już u niego dwa lęgi, więc wcale nie zdziwiłem się, kiedy po dokładnym obejrzeniu sobie potomstwa, natychmiast zabrał się za karmienie. Robił to bardzo sprawnie i dokładnie; jednodniowe pisklęta mają jeszcze bardzo małe dziobki i dosyć trudno jest w nie trafić, a poza tym skarmiane porcje nie mogą być zbyt wielkie. Samczyk doskonale dawał sobie z tym radę, ba, zaraz po karmieniu rozsiadł się na maleństwach, okrywając je własnym ciałem, co samcom zdarza się niezwykle rzadko... Czasem na chwilę zastępują wysiadującą jajka samiczkę, ale na wyklutych pisklętach raczej już tego nie robią, więc zachowanie samczyka bardzo mnie ucieszyło... Także jego partnerka uznała widocznie, że pisklętom nie tylko nic nie grozi, ale że przy takim ojcu są wyjątkowo bezpieczne, bo nagle rozpoczęła długą i dokładną toaletę, układając dziobkiem dosłownie wszystkie piórka... Kiedy po kilkunastu minutach wróciła na gniazdko, samczyk natychmiast ustąpił jej miejsca. Jeszcze kilka razy tego wieczora miałem okazję „przyłapać” go na karmieniu, raz nawet robił to wspólnie z samiczką. Cieszy mnie ta sytuacja, bo tak liczne gniazdo byłoby bardzo trudne do wykarmienia tylko przez samiczkę – teraz nie mam już żadnych wątpliwości, że w tej klatce wszystko przebiegnie wzorcowo...

Zachęcony tak pozytywnymi obserwacjami, postanowiłem wypróbować tego samego z samiczką z lęgówki nr. 7, która od dwóch dni bardzo intensywnie uwijała się przy pięciorgu ciągle dopraszających się pokarmu piskląt. Ściemniłem na moment światło, złapałem samczyka, który dotychczas cały czas przebywał z drugą z przydzielonych mu samiczek i przeniosłem go o piętro wyżej, do klatki mojej dzielnej „weteranki”. Niestety tutaj reakcja była diametralnie różna! Samiczka, która samotnie wysiadywała jajka, zareagowała wręcz histerycznie! W oka mgnieniu z szeroko rozłożonymi skrzydłami, rzuciła się na spłoszonego zupełnie samczyka i zaciekle próbowała go przepędzić! Po chwili nerwowo się rozglądając i „pogdakując” z dezaprobatą, wróciła na gniazdo i okrywszy pisklęta, bacznie obserwowała zachowanie „intruza”. Ten potrzebował dobrej minuty, aby nieco ochłonąć po tak burzliwym powitaniu, ale po chwili wskoczył na żerdkę karmidełka z pokarmem jajecznym i łapczywie zaczął się nim objadać. Pomyślałem sobie, że zachowuje się tak dlatego, bo w klatce, w której dotychczas przebywał, tego pokarmu już nie było, ale bardzo szybko okazało się, że samczyk wcale o sobie nie myślał. Skończywszy połykanie pokarmu, zapił go kilkakrotnie wzbogaconą witaminami wodą i natychmiast pofrunął do gniazdka! Samiczka, zaskoczona taką odwagą, przez chwilę pogubiła się zupełnie, ale gdy samczyk wyraŹnie dał jej do zrozumienia, że chce karmić, zaczęła trzepać skrzydełkami i przesadnie „pieścić się” po pisklęcemu, ale podawany pokarm jednak przyjmowała! Niestety zaraz gdy samczyk skończył karmienie, ponownie bardzo energicznie odegnała go od gniazdka. O jej wyjątkowym rozdrażnieniu, czy wręcz strachu świadczył jeszcze jeden zauważony przeze mnie szczegół. Otóż zwykle jest tak, że samiczki donoszony przez samczyka pokarm natychmiast skarmiają pisklętom, co w tym przypadku nie miało miejsca, bo ptak kręcił się tylko nerwowo na muldzie i było widać wyraŹnie, iż boi się po prostu nieustannej obecności samczyka i woli go bez przerwy mieć na oku. Nie było więc rady, ze względu na dobro piskląt ich matki samczyk musiał wrócić do poprzedniej klatki...

Analizując potem całe wydarzenie doszedłem do wniosku, że wcale nie jest aż tak Źle, jakby się wydawało: zupełnie nieagresywny samczyk byłby przecież gotowy nakarmić pisklęta i tylko nadwrażliwość samiczki mu w tym przeszkodziła. Pomyślałem sobie, że w każdym razie trzeba będzie w czasie weekendu ponowić próbę połączenia parki. Być może wstępnie rozdzielę ptaki na kilka godzin przegrodą siatkową, aby samiczka miała czas na oswojenie się z obecnością partnera w pobliżu gniazda, ale potem, kiedy już przestanie reagować agresją, przegrodę usunę i bacznie będę się przyglądał dalszemu rozwojowi sytuacji. Akceptacja samczyka przez moją dzielną weterankę i jego udział w wychowie wspólnych młodych byłyby niezwykle pożądane, bo jego druga samiczka rozpoczęła właśnie wysiadywanie, co oznacza, że samczyk mógłby przez następne trzy tygodnie pozostać w pierwszej klatce, a więc do czasu, gdy piątka piskląt powoli zacznie się usamodzielniać, a „weteranka” z pewnością będzie zajęta już drugim lęgiem...

* * *

Druga z oliwkowych samiczek zniosła dzisiaj swoje trzecie jajko, więc jej samczyk powędrował do klatki nr. 5, w której siedzi „wyrodna matka” dwóch porzuconych jajeczek. Uprzednio chciałem ptaki połączyć dopiero w sobotę, ale samiczka strasznie się niecierpliwiła, nieustannie obnosiła po klacie paprochy, ostrym monotonnym trylem nawoływała samczyka, przykucała regularnie do krycia, więc postanowiłem skrócić jej „cierpienia” i wcześniej połączyć ją z samczykiem. Ptaki natychmiast zaczęły regularne i prawidłowe kopulacje, a że nie wykazywały wobec siebie żadnych agresywnych zachowań, pozostawiłem je we wspólnej klatce, zawiesiłem na drzwiczki koszyczek gniazdowy i podałem nieco ściółki...

Nieintensywna samiczka od Perriego z lęgówki nr. 2 (ta od pierwszego, karłowatego jajka) zaskoczyła mnie już wczoraj piątym jajkiem, które zauważyłem dopiero po południu, ale ponieważ także wczoraj rano podłożyłem jej pozostałe cztery, pisklęta powinne wykluć się w tym samym czasie, jeśli naturalnie wszystkie jajka będą zapłodnione...

Dzisiaj rano rozpoczęło się klucie w lęgówce nr. 4. Do czasu wyjścia z domu w gniazdku było jedno pisklę, a dwa inne jajeczka wykazywały pęknięcia na skorupkach. Czwarte, wyraŹnie końcowe jajeczko zostało zniesione w dzień po podłożeniu trzech pierwszych, więc z niego pisklę wykluje się najwcześniej dzisiaj wieczorem.

Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Lutego 27, 2009, 01:43:28 wysane przez feno-typ » Zapisane

malypro
Uczeń4
Nowy użytkownik
****
Offline Offline

woj. śląskie
Tytuły: Hodowca Roku 2017
Wiadomoci: 452


lizard, czerwona i żółta mozaika


WWW
« Odpowiedz #70 : Lutego 27, 2009, 10:56:45 »

Gratuluje i powodzenia w wychowie młodych (bo to jest druga strona medalu Duy umiech).

P.S. Widać u Ciebie "lekkość pióra" Mrugnicie bardzo przyjemnie czyta sie Twoje posty Umiech
Zapisane


feno-typ
Go
« Odpowiedz #71 : Lutego 28, 2009, 09:32:46 »

Gratuluje i powodzenia w wychowie młodych (bo to jest druga strona medalu Duy umiech).

P.S. Widać u Ciebie "lekkość pióra" Mrugnicie bardzo przyjemnie czyta sie Twoje posty Umiech

Malypro, dziękuję za uznanie; masz rację, teraz jest ważne, aby wszystkie pisklęta szczęśliwie się odchowały Umiech.

A oto i one, w trzech gniazdkach.

1. Pisklęta z lęgówki nr. 7



2. Pisklęta z lęgówki nr. 3



3. Pisklęta z lęgówki nr. 4



Pozdrawiam
Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #72 : Marca 01, 2009, 10:35:55 »

Dzisiaj rano przypadała kontrola gniazdka w lęgówce nr. 6, czyli u drugiej z samiczek nieintensywnego samczyka F. Perriego. Minęła właśnie czwarta doba wysiadywania, po której prześwietlenie jajek daje niemalże stu procentową pewność.

Powiem krótko – wszystkie jajka zalężone!
Samiczka tym razem wysiaduję lęg bardzo pilnie, więc nie powinno być żadnych niespodzianek. Wczoraj, zgodnie z wcześniejszym zamiarem, spróbowałem raz jeszcze zabrać od niej samczyka i przesadzić go do drugiej z jego partnerek, ale także i tym razem moja dzielna „weteranka“ nie pozwoliła mu zbliżyć się do gniazdka i zachowywała się tak agresywnie, że ostatecznie zrezygnowałem z dalszych prób... Widocznie samiczka woli wychowywać piątkę piskląt samodzielnie, a po ich żywotności i bardzo szybkim rozwoju widać, że radzi sobie z tym bezbłędnie. Gniazdko jest czyste, pisklaki mają do przesady wypełnione wola, więc po co poddawać całą szczęśliwą szóstkę niepotrzebnemu stresowi związanemu z mało znanym im ojcem?

Natomiast w klatce z szóstką piskląt panuje taka harmonia i wzajemne uzupełnianie się rodzicow, że aż miło popatrzeć! Drugi z samczyków F. Perriego, ten z 2006 roku jest wprost fantastycznym ojcem! Karmi pisklęta częściej niż jego partnerka, która z kolei koncentruje się na ogrzewaniu maleństw i bardzo rzadko opuszcza gniazdko. Także i te pisklęta rosną bardzo szybko.

Poniżej zamieszczam kilka fotek, które zrobiłem dzisiejszego ranka. Widać na nich karmiącą dzieci „weterankę“ i intensywnego samczyka od szóstki piskląt.

Pozdrawiam


„Weteranka“ podczas karmienia.



Samczyk z 2006 roku z szóstką piskląt.


Zapisane

feno-typ
Go
« Odpowiedz #73 : Marca 02, 2009, 06:23:43 »

Pierwsza kontrola lęgu po czterech dobach wysiadywania u samiczki z lęgówki nr. 2 – tej od karłowatego jajka w pierwszym, zupełnie nieudanym lęgu – wykazała cztery poprawnie zaklute jajka i jedno „niepewne“... Wnętrze jajka wygląda dziwnie, bo żółtko niby znacznie się powiększyło, ale mimo to, w stosunku do pozostałych jest jednak wyraŹnie mniejsze, zupełnie jakby było „opóŹnione“. Oczywiście jak zawsze w przypadku niepewności, pozostawiłem je w gniazdku do drugiej kontroli za 2 – 3 dni; być może będę wiedział nieco więcej. Jajka zwróciłem samiczce tuż po zniesieniu ostatniego, więc to opóŹnienie nie jest niczym uzasadnione, tym bardziej, że najdalej rozwinięte jest właśnie jajeczko końcowe. Bez względu na wynik drugiej kontroli można już teraz powiedzieć, że samiczka zdążyła dojrzeć i  nie trzeba się martwić o jej przyszłe lęgi, tym bardziej, że jest wyjątkowo pilna w wysiadywaniu. Cieszę się z jej potencjalnego sukcesu także i dlatego, że jest to bardzo ładny ptak i ma dobrze dobranego, niezwykle ciemnego intensywnego partnera, więc dziatwa może być nawet udana.

Pisklęta pierwszego lęgu rosną bardzo szybko; jutro przyjrzę się piątce tych najstarszych z gniazda mojej weteranki pod kątem ewentualnego zaobrączkowania. Nie chciałbym zakładać obrączek zbyt wcześnie, bo stwierdziłem, że samiczka niezwykle dokładnie czyści gniazdo, więc mogłaby próbować pozbycia się także obrączek. W tym roku nie są one coprawda zbyt jaskrawe (fiolet), ale nie zawadzi dla pewności poczekać z ich założeniem jeszcze przynajmniej jeden dzień... W razie czego będzie można pomóc sobie oliwką...

Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Marca 02, 2009, 06:25:22 wysane przez feno-typ » Zapisane

Rafał
Uczeń4
Nowy użytkownik
****
Offline Offline

Warszawa
Wiadomoci: 311


« Odpowiedz #74 : Marca 03, 2009, 05:07:13 »

Niezła stadko się szykuje  Mrugnicie Jak tak dalej pójdzie to będziesz musiał na poddaszu poczekać dodatkowego pomieszczenia! Oby tak dalej. Ciekaw jestem tych zielono-czarnych!! Duy umiech
Zapisane

Strony: 1 ... 3 4 [5] 6 7 ... 13   Do gry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Zdjęcie miesiąca

Dziaa na MySQL Dziaa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2018, Simple Machines
Kanarki - Wortal Jacky & Mark
Prawidowy XHTML 1.0! Prawidowy CSS!